Cztery biegi oraz 10 punktów z bonusem – to dorobek Wiktora Kułakowa w przegranym w stosunku 42:48 przez Unię Tarnów, wyjazdowym spotkaniu z Lokomotivem Daugavpils. W rozmowie z naszym portalem Rosjanin przyznaje, że brakowało mu szybkości w tym meczu oraz mówi, że nie myśli w ogóle jeszcze o przyszłym sezonie.
Jedynka z bonusem i przyjazd na metę za Ernestem Kozą, a następnie „wolne” i odstąpienie biegu juniorowi – tak wyglądały dwa pierwsze biegi w programie przy nazwisku Kułakowa. Później pokazał on to, do czego w ostatnim czasie przyzwyczaił tarnowskich kibiców, czyli wygrał kolejne 3 wyścigi. – W tych zawodach miałem trochę za długą przerwę w startach. Nie jechałem w jednym biegu, zatem musiałem się trochę patrzeć i oglądać, jak radzili sobie pozostali. Nie czułem się na tyle szybki na motorze, choć po punktach może tego nie widać. Zarówno Andrzej Lebiediew, jak i Timo Lahti są dobrymi zawodnikami. Szybko jechali, a na koniec sezonu coraz lepiej, choć on się już kończy. Był to długi wyjazd, teraz jedziemy do domu. W tygodniu w planie mam dwa występy w Szwecji (jeden został odwołany z powodu opadów deszczu – przyp. red.), jestem zatem dosyć zapracowany. Na szczęście obeszło się bez żadnych upadków. Cali i zdrowi mogliśmy wrócić do domów – mówił, po spotkaniu w Daugavpils, Wiktor Kułakow.
Zawodnik przyznaje, że owal w tym łotewskim ośrodku, podczas jego poprzedniej wizyty sprawiał mu nieco więcej problemów. – Ostatnim razem startowałem w Daugavpils dwa lata temu. Trochę się zmieniło, bo ten start był bardziej twardy, tak mocno. Po drugie tym razem nie mieliśmy tak dużo dziur, a poprzednio, jak byłem w tym miejscu, było ich sporo. Oni dosypywali później nawierzchnię i można było bardziej po tej szerokiej jechać. Tym razem było tej nawierzchni nieco mniej. Powtórzę – najważniejsze, że cali i zdrowi mogliśmy jechać do domów – dodał.
Teraz przed tarnowską Unią rywalizacja w półfinałach Nice 1. Ligi Żużlowej z PGG ROW-em Rybnik. Kułakow, krótko po meczu na Łotwie, nie zawracał sobie jednak jeszcze głowy tymi meczami. – Na razie nie myślę o półfinałach. Jak słyszę, że Rybnik będzie rywalem w półfinale, to ok. Nawet nie wiedziałem jeszcze, czy będzie to ten zespół, czy jakiś inny. Nie myślałem o tym, kto z nami będzie jechał. Przyjdzie ten 17 sierpnia, to wówczas podejmiemy tego rywala, który się u nas stawi (uśmiech). Zobaczymy już „w praniu”, jak to wyjdzie – stwierdził krótko.
Ubiegły sezon nie był dla Rosjanina zbyt fortunny. W składzie w PGE Ekstralidze zajmował on przeważnie pozycję numer 8, z której nie miał zbyt wielu okazji do startów. W tym – gdy już jest podstawowym zawodnikiem Unii – wskoczył na bardzo wysoki poziom i jest jednym z najlepszych zawodników Nice 1. Ligi Żużlowej. Sam jednak przyznaje, że każdy sezon uczy go czegoś innego. – Nie mówiłem, że żałuję tamtego sezonu w Tarnowie, w którym nie dostawałem zbyt wielu szans. Wówczas nie twierdziłem, że żałowałem podpisania umowy z tym klubem. To był inny rok, jest to już historia i nauczka. Nie powiem nawet, że był on stracony, bo każdy sezon daje mi coś do głowy i mojego życia. Każdy rok coś wnosi. Trzeba cieszyć się z tego, że w ogóle mogę się ścigać, jeździć na motocyklu, przebywać w Polsce i zwiedzać inne kraje. Ja patrzę na to trochę inaczej, staram się może odmiennie podejść do tego wszystkiego – z luzem i chcę pozytywnie myśleć o wszystkim – przedstawił swój punkt widzenia.
Czy po tak dobrych występach i ścisłej czołówce w klasyfikacji średnich punktowych zawodnik myśli może o przyszłym sezonie w kontekście startów w najwyższej klasie rozgrywkowej? – Tak, jak w przypadku tych zawodów, które będą u nas z Rybnikiem, tak nie myślałem jeszcze o Ekstralidze, czy pierwszej lidze na przyszły rok. Teraz nawet nie mam kiedy tego robić. Wyrzucam to z głowy, bo nie chcę o tym myśleć. Przyjdzie moment, gdy skończą się play-offy i wtedy będę mógł do tego wrócić. Na razie – jak mówiłem – wyrzucam to z głowy, choć nawet nie do końca tak, po prostu o tym nie myślę. Mam o czym rozmyślać – rodzina, chłopacy z teamu, sprzęt. O tym myślę, a nie o tym, co będzie za rok. Skończy się sezon i wtedy będzie na to pora, teraz nie ma co się za bardzo tym przejmować – podkreślił, na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, Wiktor Kułakow.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!