W piątkowy poranek żużlowy świat obiegła informacja o podpisaniu kontraktu w Wielkiej Brytanii przez Emila Sajfutdinowa. Kibice podzielili się na dwa obozy.
Dla Rosjanina z polskim obywatelstwem będzie to powrót na angielskie tory po niemal trzynastu latach. Ostatnim razem reprezentował barwy Coventry Bees notując przyzwoite wyniki. Od tamtej pory jednak Wielka Brytania się zdecydowanie zmieniła. Nie inaczej jest w żużlu, gdyż na większości torów Sajfutdinow jeszcze nie miał okazji jeździć. W tym gronie jest także 285-metrowy owal na Foxhall Stadium. Podobnie jest, jeśli chodzi o domowe tory takich ekip jak Belle Vue Aces, Sheffield Tigers i Leicester Lions.
Jeśli jednak chcielibyśmy wyznaczyć tor w Wielkiej Brytanii gdzie Sajfutdinow startował najczęściej to byłoby to Cardiff. Miasto, które jest stolicą Walii, dotychczas w swojej historii dwudziestokrotnie gościło cykl Speedway Grand Prix. To właśnie przy okazji ich organizacji pojawiał się zawodnik For Nature Solutions Apatora Toruń. Na swoim koncie ma nawet wygraną z roku 2013. Gdy chodzi o tory aktualnej SGB Premiership to dwukrotnie pojawił się w King’s Lynn.
Pech czy celowe działanie?
Dość długo kibice „Wiedźm” czekali, by poznać nazwisko szóstego zawodnika swojego ulubionego zespołu. Dotychczas ostatnim przedstawionym był Erik Riss, o którym informowaliśmy w pierwszej połowie grudnia ubiegłego roku. To zmieniło się właśnie w piątkowy poranek, lecz wśród niektórych pojawiło się pytanie, czy to nie zbieg okoliczności. 24 lutego przypada bowiem pierwsza rocznica rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę. W ten sam dzień władze Ipswich Witches przedstawiły właśnie Sajfutdinowa.
Warto też dodać, że w piątek nie upływa deadline, a klub mógł to zrobić zarówno przed kilkoma dniami, jak i za kilka dni. Nikomu ta różnica więc nie zrobiłaby większej różnicy. Część kibiców także zwróciła uwagę na ten fakt, pisząc, że wybór daty nie jest przypadkowy. Prawdopodobnie skorzystali ze słów, które niegdyś wypowiedział Phineas Barnum nazywany mistrzem manipulacji. Stwierdzenie „nieważne, co o mnie mówią, ważne, żeby poprawnie pisali nazwisko” stosowane jest od momentu jego powstania w różnych dziedzinach. Nie inaczej jest w sporcie, gdzie każda wspominka jest wiele warta. Nie wszyscy dbają też o swój PR, by był nieskazitelny więc to nic dziwnego.
W przypadku Sajfutdinowa jednak jest to zagadka. Przed rokiem z uwagi na zawodników pochodzenia rosyjskiego wylał się ogromny hejt. Dwukrotny brązowy medalista mistrzostw świata nie udźwignął go na swoich plecach i zdecydował się na całkowite zniknięcie ze świata social mediów. Wówczas zdecydował się na usunięcie swoich kont zarówno na Facebooku, jak i Instagramie, czyli portalach, które królują w Polsce. Sajfutdinowa próżno było także szukać podczas meczów w Polsce, a o jego treningach kibice mogli dowiedzieć się tylko od organizatora.
„Polscy” Rosjanie na cenzurowanym
Od samego początku kibice wobec Rosjan podzielili się na dwa obozy. Pierwszy z nich mówił o poważnych sankcjach wobec każdego, drudzy zaś o spojrzeniu na sprawę indywidualnie. Z uwagi na fakt, że przed ubiegłym sezonem wszyscy zgłosili się do startów z licencją rosyjską, zostali zawieszeni w prawach zawodnika i nie mogliśmy oglądać ich podczas żadnej rywalizacji. Teraz z uwagi na posiadane obywatelstwa się to zmieni, lecz w dalszym ciągu polaryzuje żużlową społeczność. Część jest za tym, że skoro wcześniej otwarcie mówili, że czują się Rosjanami i nie myślą o polskiej licencji to teraz robią to tylko z pobudek finansowych.
To aktualnie jest jednak niemożliwe z uwagi na Konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej. Zgodnie z nią posiadanie obywatelstwa wydanego przez prezydenta jest równoznaczne z traktowaniem tak samo, jak tych, którzy w Polsce są od urodzenia. Dlatego też władze żużla w naszym kraju się ugięły, a Ci z odpowiednimi dokumentami będą startować jako reprezentanci Polski. Dlatego też ostatnio jest głośno o Wadimie Tarasienko, którego przyszłość wciąż jest niejasna. W sprawę zaangażował się także Rzecznik Praw Obywatelskich, a jaki będzie jej finał? Tego powinniśmy dowiedzieć się niebawem, lecz jedno jest pewne. Jakakolwiek decyzja nie zostanie podjęta to i tak spotka się ze zróżnicowanymi opiniami.
Wsparcie zawodników
Jedno jednak trzeba przyznać. Sam transfer zdobywcy dwukrotnego Mistrzostwa Świata (SoN) wraz z reprezentacją Rosji jest złotym strzałem dla całego brytyjskiego żużla. Osoba Sajfutdinowa z pewnością sprawi, że rozgrywkami zaczną się interesować także Ci, którzy na co dzień tego nie robią. Pochodzący z Saławatu zawodnik będzie magnesem na kibiców oraz ogromnym atutem ekipy Chrisa Louisa. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wraz z Jasonem Doylem powinni poprowadzić Ipswich ku kolejnym sukcesom. Na wygraną na najwyższym szczeblu rozgrywkowym tamtejsi fani czekają aż 24 lata.
Podobnie na ten niespodziewany transfer patrzą rywale Sajfutdinowa na torze, jak i poza nim. W pozytywnych słowach o nim wypowiedzieli się m.in. Darcy Ward, Sam Masters, Nicolai Klindt czy Scott Nicholls, który będzie miał także okazję do pracy z Sajfutdinowem w parku maszyn. „Hot Scott” łączy bowiem zawodnicze starty z pracą w TV przy okazji rozgrywek ligowych i cyklu Grand Prix. Przypomnijmy też, że nie będzie to jedyne głośne nazwisko w SGB Premiership. Kontrakty już wcześniej podpisali Daniel Bewley, Jack Holder, Max Fricke czy klubowy kolega Emila, Jason Doyle. Żużel w Wielkiej Brytanii wobec tego wyraźnie zmierza ku odrodzeniu, co z pewnością cieszy kibiców z całego świata.
Zdjęcie z szefem gangu
Przed rokiem wybuchła dość spora afera z udziałem dotychczas startującego pod rosyjską flagą zawodnika. Kibice odkopali bowiem jego zdjęcie z Aleksandrem Załdostanowem, czyli rosyjskiego aktywisty i jednocześnie założycielem grupy motocyklowej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wartości, które prezentuje. Otwarcie popierał on działania prezydenta Rosji, Władimira Putina. Często też są widoczni razem przy okazji wspólnych imprez. Mimo że zdjęcie miało wówczas sześć lat, to kibice szybko połączyli kropki ze sprawą Krymu. Sajfutdinow wówczas nie wyglądał na kogoś, kto przeciwstawia się temu działaniu. Po zaledwie kilku dniach od momentu pierwszych komentarzy w ubiegłym roku zdjęcie zostało usunięte, a potem jak pisaliśmy wyżej, Emil zdecydował się usunąć konto.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!