Nicki Pedersen jest jednym z zawodników, który w listopadowym okienku transferowym zmieni prawdopodobnie pracodawcę. Duńczyka nie interesuje za bardzo jazda w Nice 1. Lidze Żużlowej.
Po zakończeniu rundy zasadniczej, trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata legitymuje się średnią biegopunktową – 2,432. To daje mu drugie miejsce, tuż za Bartoszem Zmarzlikiem i przed Leonem Madsenem oraz Artiomem Łagutą, którzy w czwartek pojadą zaległe spotkanie w Częstochowie. Duńczyk 37 razy wygrywał biegi, 26 razy mijał linię mety na drugim miejscu, siedmiokrotnie na trzecim i tylko cztery razy nie zdobywał oczka – raz był ostatni i trzykrotnie notował defekt. Takie rezultaty składają się na 170 punktów i 10 bonusów przy nazwisku Pedersena w 74 biegach. – Bardzo chciałem, żeby Tarnów utrzymał się w PGE Ekstralidze. Musimy poczekać na to, co się wydarzy. Ja jestem w trójce najskuteczniejszych zawodników ligi, drużyny i działacze wiedzą, że wróciłem do gry. Cieszę się jazdą i czekam na rozwój wypadków. Nie wiadomo, czy nie zmienią się zasady, czy np. w PGE Ekstralidze nie pojedzie 10 drużyn i wtedy Tarnów nadal mógłby się ścigać w tej stawce. Ja jestem otwarty na rozmowy – mówi Nicki Pedersen na łamach speedwayekstraliga.pl.
Utrzymanie w PGE Ekstralidze było dla tarnowian bardzo blisko, lecz w Zielonej Górze przegrali wszystko w biegach nominowanych. Duński lider w kadrze Pawła Barana nie ukrywa, że jego drużynie zabrakło nieco szczęścia i nie trudno się nie zgodzić z żużlowcem, że tarnowianie nie wykorzystali swojego potencjału. – Zgadza się, jesteśmy rozczarowani takim obrotem sprawy. Utrzymanie było bardzo blisko. Przyjechaliśmy do Zielonej Góry, która jest dobrym zespołem, zwłaszcza na swoim własnym torze. Naszej drużynie zabrakło też trochę szczęścia, gdybyśmy mieli go nieco więcej ostateczny rezultat mógłby być inny. W przekroju sezonu straciliśmy za dużo punktów, nie wykorzystaliśmy wszystkich możliwości, nie byliśmy stuprocentową drużyną, zdarzały się sytuacje, że niektórzy zawodnicy zdobywali punkty, a inni tego nie robili. Drużyna powinna być nieco bardziej „elastyczna” w takim sensie, że wszyscy powinni spełniać swoje role. Na pewno utrzymanie było blisko, teraz nie pozostaje nam nic innego jak czekać na rozwój wypadków, i obserwować to, co się wydarzy. Drużyny się zmieniają, zmieniają się zasady i regulaminy, tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Ze swojego punktu widzenia mogę powiedzieć, że w przekroju sezonu jestem zadowolony ze swojej postawy, wróciłem do PGE Ekstraligi, czuję się dobrze i zdobywam sporo punktów. Myślę, że nie można mnie winić za spadek Grupa Azoty Unii Tarnów.
W najważniejszym w tym sezonie spotkaniu Pedersen wywalczył tylko osiem punktów z bonusem (2,2,2,2*,0). Biegi z jego udziałem kończyły się: podwójnym zwycięstwem (bieg 12), remisem (biegi 5 i 8) oraz dwiema porażkami (wyścig 1 i 15). Doświadczony zawodnik opowiada, czym było spowodowane to słabsze spotkanie w jego wykonaniu. – W niedzielę brakowało mi prędkości, jechałem na tych samych silnikach co na Grand Prix w Gorzowie Wielkopolskim. Szukałem tej prędkości, silnik, na którym jechałem był nowy, jego użytkowanie rozpocząłem dzień wcześniej w GP. W Gorzowie i w Zielonej Górze zdecydowanie brakowało mi prędkości, musimy zwrócić ten silnik do serwisu. Chciałem jechać szybko, robiłem co mogłem, ale niestety nie miałem tej prędkości, której potrzebowałem.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!