Nie udało się wypełnić w programach wszystkich, regulaminowych piętnastu wyścigów podczas niedzielnego spotkania pomiędzy PGG ROW-em Rybnik a Unią Tarnów. Po zawodach o trudnościach spowodowanych warunkami atmosferycznymi oraz nastawieniu do kolejnych pojedynków opowiedział zdobywca ośmiu „oczek” oraz punktu bonusowego – Linus Sundström.
Deszcz – słowo to w Rybniku w niedzielny poranek jak i popołudnie było odmieniane przez wszystkie przypadki. Aura kolejny raz pokazała swoją przewagę nad czynnikiem ludzkim i ponownie zmusiła toromistrzów do przygotowywania nawierzchni pod jej dyktando. W końcu udało się doprowadzić nawierzchnię do stanu używalności, jednak nie sprzyjała ona zbyt wielkiej walce. – Przez opady deszczu straciliśmy atut własnego toru, nie mogliśmy go przygotować tak jak to miało miejsce podczas ostatnich treningów. Wszystko, co do tej pory wiedzieliśmy o torze i ustawieniach zniknęło w momencie, gdy zaczął padać deszcz. Szkoda, że widzowie zobaczyli tylko trzynaście wyścigów, jednak najważniejsze, że wszyscy są cali i zdrowi po dzisiejszych zawodach, które do najłatwiejszych nie należały. Jestem jednak dumny z naszych fanów, którzy pomimo złej pogody, przyszli na stadion i dopingowali nas przez cały mecz – przyznał 29-letni Szwed w rozmowie z portalem speedwaynews.pl
Publiczność, którą tak chwalił Sundström, nie była świadkiem zbyt wielu akcji na dystansie. Wielokrotnie, już po kilkunastu metrach wyścigu, mogli oni wpisywać do programu meczowego biegowe wyniki, bowiem tylko błędy poszczególnych zawodników przynosiły jakiekolwiek roszady. – W dzisiejszym speedwayu o sukcesie decydują głównie pola startowe, z których zawodnicy rozpoczynają swoje biegi. Dzisiaj nie mogło być inaczej, tym bardziej na takim torze. Nie było zbyt wiele walki, szpryca spod kół rywali była naprawdę ciężka, w dodatku przez całe zawody padał deszcz, więc jeśli ktoś był na końcu stawki – praktycznie nic nie widział. W pierwszej części zawodów nie dysponowaliśmy najlepszym momentem startowym, jednak później znaleźliśmy odpowiednie ustawienia, zaczęliśmy „wyskakiwać” spod taśmy, i to przyniosło efekt w postaci punktów.
Po trzech meczach, zawodnicy PGG ROW-u Rybnik, mają na swym koncie cztery punkty, które zdobyli tylko na własnym torze. Po dosyć słabym spotkaniu w Gnieźnie, przyszły dwie wiktorie, kolejno z Orłem Łódź, oraz ta niedzielna, z tarnowską Unią. Nikt na Górnym Śląsku nie ukrywa ekstraligowych aspiracji, jednak rozgrywki jeden szczebel niżej nie należą do specjalnie łatwych, na co uwagę zwrócił nasz rozmówca. – Chcemy wygrać każde zawody, jednak w tym sezonie wszystkie mecze będą bardzo trudne i zacięte. Nice 1. Liga Żużlowa jest tak wyrównana, że praktycznie każdy zespół może urwać punkty każdemu. Nie ma więc różnicy, czy jeździmy u siebie, czy na wyjeździe – każde spotkanie będzie niezwykle ciężkie. Musimy być wciąż skoncentrowani . Mecz w Gnieźnie jest już za nami. Czeka nas teraz wyprawa na Łotwę, gdzie tor jest bardzo specyficzny. Będą to kolejne ciężkie zawody, lecz, jeśli każdy z nas będzie miał dobry dzień, to nic nie stoi na przeszkodzie, by tam wygrać – zakończył optymistycznie Sundström.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!