Nie widać ich z poziomu trybun. Mimo wszystko, są obecni w parkach maszyn, w busach i warsztatach, pełniąc istotną rolę w przedsięwzięciu, jakim jest sport żużlowy. Mechanicy. To oni są odpowiedzialni w znacznej mierze za sukcesy żużlowców. Wiele tajników tej pracy zgłębił między innymi Artur Pisarek, bohater tego artykułu, dzieląc się szczegółami swojego zawodu na łamach naszego portalu.
Na łamach portalu speedwaynews.pl dostępne są poprzednie części wywiadu z Arturem Pisarkiem, mechanikiem żużlowym. Pierwsza część rozmowy znajduje się TUTAJ. Druga, poprzednia część dostępna jest zaś TUTAJ. Zapraszamy na trzecią, ostatnią odsłonę rozmowy o pracy mechanika. Poruszone zostały w tej części szczegółowe kwestie na temat poszczególnych części budowy motocykla.
Serce motocykla – silnik
W żużlu ważne są szczegóły i detale. Każdy z elementów motocykla pełni dużą rolę. Konkretniejsze pytania o mechanikę poszczególnych rzeczy rozpoczynam od serca wszystkiego – silnika.
Każdy silnik jest nieco inny i nie ma reguły, że jak się kupi od tego czy tego to będą same trójki. Jednemu może pasować, drugiemu w ogóle. Każdy zawodnik, czy cały team dochodzi do wiedzy o silniku metodą prób i błędów. Jeżeli nie potrafią go” rozgryźć”, to idzie on albo na bok, albo pod młotek – na sprzedaż. Nie ma żadnych reguł. Silniki mają różne charaktery. Jeden pasuje lepiej na tor długi, równy, twardy. Inny lepiej odnajdzie się na nawierzchni krótkiej, przyczepnej. Zawodnicy mają też różną wagę i style jazdy. Mechanicy w żużlowym rozumieniu, czyli ci pracujący przy motocyklach z reguły nie grzebią w silnikach. Jedynie korygują kąt wyprzedzenia zapłonu. Do dopasowania motocykla pozostają im w zasadzie zębatki, ciśnienie w oponach i dysza w gaźnik. Dlatego też moim zdaniem bardzo ważna jest dobra współpraca z tzw. tunerem, który rozumie potrzeby zawodnika i potrafi skonstruować taką jednostkę, jakiej potrzebuje.
Sprzęgło źródłem energii w motocyklu
Silnik silnikiem, ale ważniejszy może być element, który znajduje się pomiędzy nim a kołem. Sprzęgło. Taką tezę wysuwa Artur.
Jakiś czas temu pewien znany mechanik, doświadczony mechanik z kilkoma tytułami IMŚ na koncie, powiedział, że sprzęgło jest najważniejsze. Trudno się z nim nie zgodzić. Dlaczego? Łączy silnik, czyli źródło energii, z kołem, które jest narzędziem do napędzenia motocykla. Musi być czyste, nie może być zatłuszczone. Są to elementy cierne, więc jeżeli będą miały one jakiś poślizg, wówczas przekazanie napęd będzie niepełny. Trące o siebie elementy szybciej się zużywają i w skrajnych przypadkach można będzie zobaczyć biały dym wydobywający się z lewej strony motocykla oraz poczuć charakterystyczny swąd spalenizny. Koszt wkładu sprzęgła przekracza 1000zł. Po spaleniu nie nadaje się oczywiście już do niczego. Sposób przygotowania na poziomie wyczynowym musi być oczywiście dopasowany do preferencji zawodnika. Tutaj też znaczenie ma waga i styl jazdy. Jeden będzie wolał łagodniejsze inny bardziej agresywne sprzęgło. Celem jest wygrywanie startów, które we współczesnym żużlu mają ogromne znaczenie.
Żużel, czyli coś więcej niż tylko moc
Co istotne, nie powinno się kojarzyć sportu żużlowego głównie z mocą. W niektórych sytuacjach torowych przynosi ona więcej szkody niż pożytku. Trzeba być wyczulonym na zmiany i mieć umiejętność dopasowania sprzętu do panujących w danych zawodach, warunków. Ważniejszym elementem w tej układance jest między innymi moment obrotowy.
W żużlu nie chodzi o moc. Jeżeli tor jest przykładowo, śliski, nadmiar mocy szkodzi. Aby wizualizować ten przykład do samochodu – jeżeli ruszymy na pełnym gazie na lodzie bądź śniegu, samochód w praktyce nie ruszy z miejsca. Będzie buksował w miejscu. Chodzi o to, aby mieć jak najlepszą przyczepność, ale druga strona medalu jest taka, by nie była ona zbyt duża. Wtedy nie udałoby się wpuścić motocykla w ślizg kontrolowany i pojechałby on prosto. Należy zatem znaleźć zasadę złotego środka. Ważniejszy jest moment obrotowy i dopasowanie wszystkiego do warunków i geometrii toru.
Do geometrii toru i jego przyczepności w żużlu dopasowuje się niekiedy także opony.
Jedni jeżdżą cały sezon na jednym ciśnieniu w oponie, inni kombinują w stosunku do geometrii toru i jego przyczepności. W ostatnim czasie mówi się sporo o oponach – moim zdaniem za dużo. Uważam, że na każdej oponie da się jechać. Każda opona ma oczywiście swoje wady i zalety. W żużlu wszystko dzieje się tak szybko, z zawodów na zawody, że ciężko mówić o szukaniu zupełnie nowych ustawień. Jeżeli spadnie deszcz przed meczem, to gościom jest łatwiej się dopasować, niż gospodarzom. Każdy ma już jakiś schemat myślowy i punkt odniesienia. Często jest to zgubne.
Jeżeli cały świat jeździłby na Mitasach i nagle pojawiłaby się nowa marka, to każdy ma ten punkt odniesienia do Mitasa. Anlas może jest miększy, przyczepniejszy niż Mitas, ale komuś może to nie pasować może być zbyt przyczepnie. Uważam, że ważna jest przede wszystkim konsekwentność i jeżeli zawodnik jeździ już na jednej oponie, to jazda na innej mieszałaby mu w głowie. Musiałby obierać inną sylwetką, inny styl jazdy w stosunku do danego modelu. Głowa pracowałaby inaczej i nie można byłoby mówić o automatyce, która jest w żużlu bardzo ważna. Właściwie przeszkadzałoby to nie tylko jemu, ale i mechanikom.
Mechanik, czyli ciężki kawałek chleba
Praca mechanika żużlowego niesie za sobą sporo czasu, energii i poświęcenia. Wszystkie te cechy przekładają się na to, że nie jest to odpowiedni zawód dla każdego. U każdego łatwo jednak o opinie, które, jak opowiada Artur, są niekiedy nieodpowiednie do rzeczywistości pracy, którą on zna od przysłowiowej kuchni.
Na pewno nie jest to łatwy kawałek chleba. Nieraz można przeczytać różne opinie na temat zawodników, ich dopasowania, i różne inne laickie teorie. Są one nieco raniące. Chciałbym zaprosić każdą z osób, które nie miał z tą pracą do czynienia, aby zobaczyły wszystko to od środka. Ile to wysiłku, nie tylko fizycznego, ale i psychicznego stanowi, aby znaleźć te “złote środki”, o których wcześniej wspomniałem.
Na pewno życzyłbym sobie tego, aby ta praca cieszyła się wśród kibiców większym respektem. Trzeba robić swoje, ale prawda jest jednak taka, że zawodnicy, jak i ich sztaby, robią wszystko dla kibiców, bo kibic przychodzi na mecz, zostawia pieniądze za bilety, tworzy wartość marketingową sportu, który jest naszą pracą. Chcemy, aby mieli radość i szukali tej radości, a nie powodów do krytyki. Często jest tak, że pomimo dobrego wyniku, zawsze się trafi rodzynek, że zamiast czternastu punktów zawodnika, mógł być komplet.
Mechanik żużlowy. Na podsumowanie, dla kogo jest to zatem praca? Zapytany o cechy potrzebne w tym zawodzie, Artur, wymienia przede wszystkim pracowitość.
Upór, zawziętość i dokładność. Istotna jest także chęć pracy. Bez tego trudno jest do czegokolwiek dojść. Nie chcę oceniać, po młodzieży widać jednak, że chęć do pracy jest coraz mniejsza. Każdy szuka relaksu i pójścia na przysłowiową łatwiznę. To na pewno nie jest droga do sukcesu w żadnej dziedzinie życia. Należy najpierw dać coś od siebie na początku, aby później z tego czerpać. Co więcej – pewność siebie, ale i pokora zarazem. Nie można bać się również zadawać pytań.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!