Nie widać ich z poziomu trybun. Mimo wszystko, są obecni w parkach maszyn, w busach i warsztatach, pełniąc istotną rolę w przedsięwzięciu, jakim jest sport żużlowy. Mechanicy. To oni są odpowiedzialni w znacznej mierze za sukcesy żużlowców. Wiele tajników tej pracy zgłębił między innymi Artur Pisarek, bohater tego artykułu, dzieląc się szczegółami swojego zawodu na łamach naszego portalu.
W pierwszej części rozmowy z Arturem Pisarkiem poruszono tematy jego historii związanej z mechaniką sportu żużlowego. Omówiono również specyfikę pracy przy odmianie tego sportu na długim torze. Dostępna jest ona TUTAJ.
Wielozadaniowość i debiut w ice speedwayu
Kto był w parku maszyn w Sanoku i w Tomaszowie Mazowieckim w trakcie tegorocznych rund finałowych w ramach Mistrzostw Europy w ice speedwayu, mógł zobaczyć Artura pracującego również przy motocyklach szwedzkich reprezentantów – Jimmy’ego Olséna i Daniela Hendersona.
W tym roku zadebiutowałem w roli mechanika w wyścigach na lodzie. Ta odmiana wyścigów torowych to moja miłość od pierwszego wejrzenia i bardzo się cieszę, że dzięki starym znajomym ze Szwecji mogłem znaleźć się za kulisami. Praca ta znacznie różni się od żużla czy długiego toru. W zasadzie jedynym wspólnym mianownikiem jest skrzynia biegów znana mi z długiego toru, aczkolwiek na lodzie obsługuje się ją prawą nogą, a nie ręcznie.
Zainteresowanie tematem prowadzi mnie do kolejnych niuansów w mechanice w ice speedwayu. Najwidoczniejsze różnice odnaleźć można przede wszystkim w oponach motocykli przystosowanych do tych dwóch różnych dyscyplin. Kwestią wyróżniającą sprzęt do ice racingu to kolce w oponach, które umożliwiają zawodnikom utrzymanie przyczepności na lodzie. Z gwoli wyjaśnienia, w zależności od tego czy mówimy o przedniej, czy tylnej oponie, jest ich odpowiednio około 120 bądź 200.
Między biegami na lodzie rzadko zdarza się zmiana metanolu do wyregulowania ciśnienia w oponach i amortyzatorach przednich. O ile na żużlu są amortyzatory gazowe bądź olejowe, o tyle na lodzie stosuje się sprężone powietrze, tak samo, jak się pompuje dętkę w oponie. Jest to dość duże ciśnienie. Są to wartości rzędu pięciu-sześciu atmosfer. Dla porównania, w oponach w samochodach znajduje się ciśnienie około dwóch-trzech barów. W odróżnieniu od żużla, dostrojenie zawieszenia ma kolosalne znaczenie. W oponach chodzi o to, żeby kolce wbijały się w lód, a nie odginały i zachowały przyczepność w trakcie jazdy, więc nie mogą być, w przeciwieństwie do żużla, zbyt miękkie. Między wyścigami natomiast, nie zmienia się z reguły zębatek, dysz czy kąt wyprzedzenia zapłonu
Środowisko żużlowe – jedna, wielka rodzina?
Skoro o ice speedwayu mowa, w rozmowie z zawodnikami startującymi w tej dyscyplinie często przewija się stwierdzenie tego środowiska w kontekście “rodziny”. Wydaje się również, że między mechanikiem a zawodnikiem, który z nim współpracuje, wytwarza się specyficzna relacja. Z reguły w tym typie pracy spędza się ze sobą nawzajem sporo czasu. W busie, odnajdując się w różnych sytuacjach, będąc narażonymi na różne emocje po drodze. Sporą rolę w żużlu odgrywa przecież adrenalina. Czy teamy żużlowca i on sam, mogą przypominać czasami rodzinę? Artur zgadza się z tym spostrzeżeniem połowicznie. Jak zawsze – wszystko zależy od sytuacji. A przede wszystkim od tego, w jaki stopniu dany żużlowiec jest obecny w pracy swojego zespołu.
Zależy to od teamu. Są zawodnicy, którzy zostawiają wszystko w rękach mechaników i dojeżdżają tylko na zawody samochodami, czy też samolotami. Mechanicy mają za zadanie zaś zająć się wszystkim. Żużlowcy przyjeżdżają w tym wypadku na przygotowane już pod każdym względem mecze. W takiej sytuacji znajdowałem się jednak dosyć krótko w czasie swojej przygody. Bliższych więzi nie było. Z kolei, jeżeli mówimy o sytuacjach, w których spędza się więcej czasu wspólnie w warsztacie, to tak faktycznie może być. Wytwarza się wówczas swego rodzaju “chemia” między ludźmi. Jak się spędza z jedną osobą, bądź z dwiema, zależy od tego, jak spora jest ekipa, tyle czasu razem, to nieraz potrafi się dłużyć i męczyć.
Najwięcej czasu spędzam ze Stanisławem Burzą i z jego najbliższymi, w zasadzie czuję się jak członek rodziny. Współpracujemy przy żużlu razem już piąty rok i nawet gdy się rozdzielamy to jesteśmy w stałym kontakcie, wymieniamy się różnymi spostrzeżeniami, wzajemnie sobie pomagamy Z Marcelem Krzykowskim, którego znam z torów speedrowerowych odkąd miał 9 lat, nawiązała się też owocna współpraca. W Gdańsku razem mieszkamy i naprawdę dobrze się dogadujemy. Z pozostałymi zawodnikami były to raczej dorywcze tematy. Nie mogę również zapomnieć o Bartku Kowalskim, u którego zacząłem swoją “karierę”. Nasze relacje są po dzień dzisiejszy bardzo dobre, powiedziałbym że wręcz braterskie.
Trzecia, ostatnia część tego artykułu dostępna będzie na łamach portalu już wkrótce.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!