Choć zasadniczo wyniki sezonu 2018 poznaliśmy w październiku, układ sił na nadchodzące rozgrywki wciąż nie jest znany. Po "odpadnięciu" Stali Rzeszów, żużlowe podwórko znów się zatrzęsło, czego wynikiem jest rozpisany konkurs na "dziką kartę" w Nice 1. LŻ. Kolejny awans przy zielonym stoliku? Czemu nie!
Choć przykro to mówić, ostatnia dekada w polskim żużlu to afera za aferą, gonione innymi aferami. O czym już pisałem, trudno wskazać rok, w którym sytuacja nie byłaby co najmniej zawiła. Co prawda wciąż bronimy się przed zamykaniem lig, lecz przy obecnym chaosie organizacyjnym, niewykluczone, że to jedyna droga do ogarnięcia całej sytuacji.
Nie to jednak ma być dzisiejszym motywem przewodnim, a rozpisanie "konkursu" na "dziką kartę" w Nice 1. LŻ. Aby nie stracić kontraktów sponsorskich, centrala chwyta się brzytwy, która może bardzo głęboko wejść w dłonie niektórych osób. Ponownie, choć podobno "walczymy o wyniki na torze", o kolejnym "awansie" do wyższej ligi zdecyduje "widzimisie" działaczy, którzy albo mają kolegów na górze, albo porwą się z motyką na słońce z własnym budżetem i składem, budując kolejne fundamenty pod gigantyczną aferę w przyszłym roku.
Choć w moich odczuciach pierwsza wersja jest bardzo prawdopodobna, wygląda na to, że możemy mieć do czynienia z połączeniem obu z nich. W końcu, według doniesień medialnych i wielu, ale to bardzo wielu plotek, faworytem do jazdy na zapleczu najmocniejszej ligi świata jest… Polonia Bydgoszcz. Kapitalny żart, prawda?
Nie oszukujmy się bowiem. Czy Polonia zasłużyła na to, by tak po prostu dostać szansę w Nice 1. LŻ? Czy może powinna być wciąż rozliczana za swoje długi, które istnieją i przyznawał o tym Władysław Gollob? No tak, zapomniałem przecież, że w tej przepięknej i rozdmuchanej piaskownicy liczy się to, jak bardzo umiesz przypudrować sobie nosek.
Mam serdecznie dość awansów przy zielonym stoliku. Serdecznie dość czasów, w których zupełnie znikąd wypełzają wielcy mędrcy, mający chęć za pieniądze wejść na wyższy poziom rozgrywkowy. Nie chcę już dłużej tkwić w sporcie, którym rządzi wielka kasta, kółko wzajemnej adoracji. Idąc tym tropem, możemy skończyć tylko na dwa sposoby. Po pierwsze, przyzwyczajając się do sytuacji, możemy zniszczyć światowy speedway (o czym pisałem już jakiś czas temu), albo podzielić losy Wisły Kraków.
Wystarczy, koniec, dość. Choć jutro i tak usłyszę "sorry, taki mamy klimat". Z resztą, jeśli chcemy dalej robić z żużla biznes, nie mydlmy oczu sportową rywalizacją.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!