26 września w Rzeszowie poznamy najlepszego zawodnika świata w wyścigach na długim torze. Organizacja tego wydarzenia w Polsce jest na pewno niespodzianką, bowiem nasi zawodnicy się w tym nie specjalizują.
395-metrowy tor w Rzeszowe będzie drugi raz organizatorem takiej imprezy. Pierwsza odbyła się w sierpniu 2013 roku, a wygrał wówczas Martin Smolinski, który pokonał Camerona Woodwarda, Josefa Franca oraz Jonasa Kylmäkorpiego. Jedyny w stawce Polak – Stanisław Burza wywalczył piętnaście oczek (2,4,4,2,2,1) i zajął siódme miejsce. Wszystko wskazuje na to, że wychowanek Unii Tarnów ponownie dostąpi zaszczytu występu w biało-czerwonych barwach podczas turnieju FIM Long Track World Championship.
– Myślałem o tym, bo organizatorzy cyklu złożyli mi propozycję startu. Powiedziałem tak, ale pod warunkiem, że ktoś mi pomoże przygotować sprzęt, który jest drogi i jest go bardzo mało na rynku. W Polsce jest on praktycznie nie do zdobycia i trzeba go szukać za granicą. Jeśli organizatorzy pomogą mi zorganizować sprzęt, głównie chodzi tu o ramę, bo silniki są takie same, to chętnie bym wystąpił w rzeszowskiej rundzie. To też było jednym z impulsów, który przekonał mnie do współpracy z RzTŻ – mówi Stanisław Burza na łamach serwisu supernowosci24.pl.
Rzeszowski tor jest dość krótkim owalem jeśli chodzi o zmagania Long Tracku. Te przeważnie liczą około ośmiuset metrów czy nawet kilometra. Czy wobec tego, takie imprezy w Polsce mają sens? –Z pewnością jest on krótki, jak na long track, ale takie zawody z powodzeniem można objechać i rywalizować na takim torze, jaki jest w Rzeszowie. Z tego co pamiętam, to 6 lat temu była to bardzo fajna impreza. Może nieco niedoceniona przez kibiców, których zbyt wielu nie pojawiło się na trybunach, ale ci co przyszli, na pewno nie mogli narzekać na brak emocji i ścigania. W przyszłym roku również nie powinno ich zabraknąć.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!