W ciągu ostatnich dwóch lat Drużynowe Mistrzostwo Szwecji zdobywała drużyna Smederny Eskilstuna. Zarówno w sezonie 2017, jak i 2018 zespół ten nie był jednak w żadnym wypadku faworytem rozgrywek. Teraz stanie on przed szansą powtórzenia czegoś, co nie miało miejsca od ćwierćwiecza.
Ostatnio trzy tytuły mistrzowskie w Elitserien z rzędu świętowała Örnarna Mariestad, w latach 1992-1994. Teraz zawodnicy z Eskilstuny staną przed niepowtarzalną szansą na powtórzenie tego wyczyny. Przypomnijmy, że „Kowale” przed dwoma laty przegrały pierwszy mecz finałowy a własnym torze z Elit Vetlandą w stosunku 41:49. Nic nie wskazywało na odrobienie strat na wyjeździe, tymczasem miejsce miał żużlowy „cud” i rywale zostali pokonani w rozmiarze 54:36. Rok później z kwitkiem została odprawiona Dackarna Målilla, przegrywając 44:46 i 37:53. Teraz nikt już nie będzie chyba lekceważył ich, jako potencjalnych rywali.
– To z pewnością nie będzie łatwe, ale spróbujemy. Będziemy się opierać na tych nazwiskach, które mamy w zespole. Oni są cholernie dobrzy i wiemy, do czego zdolni. Obecnie mamy przepisy, które pozwoliły nam pozbyć się kilku zawodników i pozyskać nowych, których musimy uświadomić, że powinni być gotowi dać z siebie coś ekstra. To jest coś, czego wymagamy. Kluczem do sukcesu jest skład, który omijają kontuzje. Możemy mieć świetny sezon, jednak nagle wszystko może być zniszczone prze parę urazów, gdy wchodzi się do fazy Play-off. Margines jest mały, a żadnego meczu nie wygramy na papierze – mówi trener Smederny, Jerker Eriksson.
W 2018 roku zamknięto Elitserien na trzy lata. Dodatkowo zwycięzca z Allsvenskan ma prawo złożyć aplikację do startów w najwyższej klasie rozgrywkowej w Szwecji. Tak też uczyniła w ubiegłym roku Piraterna Motala, dlatego w lidze startować będzie nie 8, a 9 zespołów. – Sądzę, że liga wygląda całkiem nieźle i na piśmie widać niektóre zespoły, które powinny walczyć o tytuł. Może są cztery zespoły, wyglądające nieco lepiej od naszego, jednak w roku 2017 pokazaliśmy, że nikt nie wygrywa spotkań na papierze, a rozstrzygają się one na torze. To będzie ekscytujące. Myślę, że będzie to bardzo ciężki i wyrównany sezon, dlatego ważnym jest, aby być w formie cały czas – dodał na łamach portalu aftonbladet.se.
„Kowale” wyglądają może na nieco słabszych niż w ubiegłym roku, lecz nie ulega wątpliwości, że spróbują celować w złoto DM Szwecji. Nawet, jeśli sami w sobie nie widzą końcowych faworytów. – Dackarna i Indianerna wyglądają na mocne na papierze. Będą prawdopodobnie faworytami, jednak powinniśmy być niewiele za nimi. To najpewniej najtrudniejsi rywale.
Jeśli Smedernie udałoby się ponownie obronić tytuł, powtórzyliby wyczyn Örnarny Mariestad, która zdobywała Drużynowe Mistrzostwo Szwecji trzy razy z rzędu w latach 1992-1994. Ten stan rzeczy nie powtórzył się zatem od ćwierćwiecza. – To dlatego tu jesteśmy, chcą zwyciężyć. Prawdą jest, że obiektywne opinie mówią, że nie powinniśmy być na szczycie. To nie będzie łatwe, ale spróbujemy. W ubiegłym roku zaczęliśmy całkiem dobrze, być może za bardzo i nieco zwolniliśmy. Później zauważyłem, że nastąpił regres i coś szło nie tak, jakbyśmy chcieli. Wróciliśmy mocniejsi i finiszowaliśmy dobrze. Tak naprawdę liczyło się to, kto na końcu będzie najlepszy – zakończył trener Smederny Eskilstuna, Jerker Eriksson.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!