Jednym z liderów tarnowskiej Unii, w wygranym minimalnie pojedynku z Lokomotivem Daugavpils, był Wiktor Kułakow. Rosjanin prezentował się dobrze na torze, zapisując na swoim koncie 9 „oczek” z bonusem. Tylko w ostatnim wyścigu dnia linię mety minął on na końcu.
Trzeba przyznać, że mało kto spodziewał się aż tak dużego oporu ze strony łotewskiej ekipy. Tymczasem już na starcie rozgrywek Nice 1. Ligi Żużlowej byli oni blisko od sprawienia olbrzymiej niespodzianki, na trudnym, tarnowskim obiekcie. Przypomnieć w tym miejscu należy, że do tej pory trzy wizyty tej drużyny w „Jaskółczym Gnieździe”, kończyły się dwukrotnie wynikiem 61:30 na korzyść gospodarzy w sezonie 2009 oraz 61:29, 8 lat później. Tym razem było jednak całkiem inaczej. – Lokomotiv zawsze potrafi zaskoczyć, zwłaszcza, że oni lubią jeździć na takich długi torach. Mają również dobrych zawodników. W całych zawodach na dystansie było wszystko ok, bo w mojej jeździe nie było problemów. Wygrałem jednak tylko dwa starty, a może nawet jeden. To w takim meczu trochę za mało. Jak wiemy, na tarnowskim torze, jak i w ogóle w żużlu, start odgrywa ważną rolę. Po tym ostatnim biegu sam powiedziałem chłopakom, że przegrałem to wyjście spod taśmy. Może moment startowy był ok, ale zrobiłem błąd i sam jestem raczej winien temu, że przyjechałem czwarty. Znajdowaliśmy się wszyscy w kontakcie. Rywale jednak byli lepsi na starcie, a ciężko jest wygrać i objechać ich na takim torze, w takiej sytuacji – skomentował kompleksowo swoją postawę, Wiktor Kułakow.
W całym meczu goście zaskoczyli chyba wszystkich postawą właśnie na starcie. Wyjścia spod taśmy mieli rewelacyjne w porównaniu do gospodarzy. To element, nad którym sporo muszą popracować podopieczni Tomasza Proszowskiego. – Gdy jedzie się w czterech, to wygląda to inaczej niż na treningu. Start był np. bardziej przyczepny na początku, a przy cieplejszej pogodzie, szybko przeschnął. Po pierwszej serii ten tor był już suchy. Pomimo polewania, nie był on później taki, jak na początku tego meczu. Wówczas nie było aż tak źle ze startami w naszej drużynie. W dalszej fazie nieco nas zaskoczył fakt, że przeciwnicy je wygrywali. My tak naprawdę musieliśmy walczyć na dystansie – słusznie stwierdził.
Na początku 15. biegu dnia „Jaskółki” znalazły się z tyłu, choć zarówno Ljung, jak i Kułakow wiele nie odstawali od drugiego Lebiediewa. Gdy o dogonieniu Timo Lahtiego nie było mowy, należało skupić się na Łotyszu. Koledzy z tarnowskiej drużyny przez moment jechali dosyć ryzykownie blisko siebie, w końcu nasz rozmówca spasował, dając możliwość ataku Szwedowi. Ostatecznie przyniosło to oczekiwany rezultat, w postaci pokonania rywala. – Nie jestem zawodnikiem, który będzie swojego wsadzał w „płot”, aby zdobyć jeden punkt. Popatrzyłem na niego, widziałem, że jedzie szybciej. Wybrał inną trajektorię i tak jechał. Cały czas były później mijanki, ja też nie wiedziałem, gdzie mam wjechać, żeby nie nadziać się komuś na koło. Nie chciałem tylko wywieźć Petera „w płot”. Był szybszy, popatrzyłem na niego. Na szczęście nic się nie stało, nawet ostatecznie przyjechał on w tym biegu drugi.
Teraz Unię czeka bardzo trudna przeprawa w Gdańsku. Miejscowe Zdunek Wybrzeże, po wygraniu w Gnieźnie, będzie z pewnością zdecydowanym faworytem tego spotkania. Tak samo jednak jak nikt nie stawiał na Łotyszy w Tarnowie, tak i teraz goście nie są z definicji na straconej pozycji. – Przed tym meczem wyjazdowym nie będziemy się jakoś napalać. Musimy przepracować ten tydzień i podejść do tego ze spokojną głową. Najważniejsze, żeby wszystko było poukładane i bezstresowe. Staram się do tego tak podchodzić. Wiadomo, że w pierwszym meczu wszyscy mogli być spięci. U siebie, na domowym torze tak to jest. Chciałbym tylko, aby kibice wybaczyli nam to, że nie wygraliśmy wysoko. Każdy jest po zimie i nawet u siebie jest ciężko. Widać było to w tych pierwszych sparingach. Musi przyjść więcej luzu. Naprawdę ta pierwsza liga jest bardzo wyrównana i ciężka – podkreślił, na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, Wiktor Kułakow.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!