Dzisiaj poznaliśmy oficjalnie zatwierdzone zmiany w regulaminie Speedway Grand Prix, które wchodzą w życie z sezonem 2020. O ile, część zmian może wpłynąć dobrze na elitarny cykl, o tyle te pozostałe mogą w dużym stopniu popsuć jego wizerunek.
Zmian w Grand Prix można było się spodziewać, bowiem firmie BSI kończy się powoli umowa na zarządzanie cyklem. Musieli coś zmienić, żeby udowodnić, że starają się o dobry wizerunek elitarnych rozgrywek. Jednak spójrzmy prawdzie w oczy i zastanówmy się, co te zmiany wniosą… To tylko fikcja, która ma zamydlić prawdziwy obraz. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Jak najbardziej popieram zmniejszenie liczby utrzymujących się w cyklu zawodników na podstawie końcowego wyniku. Do tej pory w Grand Prix pozostawała czołowa ósemka, teraz zredukowano tę ilość do sześciu. Pomysł super (choć uważam, że nawet powinno się zniwelować do czterech), bo można w ten sposób zahamować wieczne utrzymywania się tzw. „starej gwardii”, która daje coś z siebie tylko przez jakąś część sezonu. Ale jaka jest tego druga strona? Zwiększono liczbę stałych dzikich kart, przyznawanych przez BSI. A więc do cyklu tak czy siak wejdą zawodnicy wygodni firmie. Dlatego w tytule użyłem słowa „prywata”. A więc zmiana, która tylko w teorii coś modyfikuje, a w praktyce, to fikcja.
Logiczne w przypadku redukcji utrzymujących się zawodników byłoby zwiększenie liczby żużlowców awansujących do cyklu poprzez Grand Prix Challenge. To jest prawdziwa sportowa rywalizacja. Jedziesz w eliminacjach (do których najpierw musisz awansować), później Challenge i zacięta walka o elitę. A tutaj dalej bez zmian – wejdzie tylko trzech.
Jedno miejsce przypadnie Indywidualnemu Mistrzowi Europy. Tu akurat pełna zgoda. Wpłynie to dobrze na prestiż zmagań o czempiona Starego Kontynentu. Chętnych do walki w SEC z tego powodu z pewnością będzie więcej. Jednak są jakieś pozytywy…
Ale żeby nie było tak kolorowo, odnieśmy się do ostatniej kwestii – punktacji. Co ma na celu wprowadzenie określonej liczby „oczek” za zajęcie danego miejsca w turnieju? Niedawno odeszliśmy od punktowania 6-4-2-0 w biegu finałowym, aby aż tak nie premiować zwycięzcy, a tutaj jak widać wracamy, ale jeszcze w gorszym wydaniu. Teraz ułatwioną drogę do mistrzostwa będą mieć zawodnicy, którzy wejdą do fazy półfinałowej z siedmioma, czy ośmioma punktami, a później pójdzie im lepiej. Zawodnicy mogą pod koniec sezonu zacząć również kalkulować, że wystarczy im zajęcie danego miejsca, aby zdobyć określony cel. A gdzie w tym walka o punkty, rywalizacja i emocje? Chyba wystarczającą nagrodą za triumf w pojedynczej rundzie były pieniądze, puchar i sława. To nie jest Formuła 1, gdzie wyścig jest danego dnia tylko jeden i liczy się tylko końcowe miejsce – to jest żużel i cykl turniejów, gdzie zdobywa się punkty. W każdym biegu zresztą.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!