Informacja o każdym nowym ośrodku speedrowerowym dla tego środowiska jest bardzo dobrą nowiną. W ostatnim czasie coraz więcej zaczęto spekulować o tym, że dyscyplina ta zawita do Szwecji, co byłoby nowością dla speedrowera.
Sport speedrowerowy tak naprawdę narodził się w Wielkiej Brytanii i to tam prężnie się rozwijał, by na początku lat 90. ubiegłego stulenia trafić do Polski. Obecnie poza krajem nad Wisłą na rowerach bez hamulców ściga się w Anglii, Irlandii, Szkocji oraz Walii i Australii. W przeszłości sport ten uprawiano także w Holandii (tam rozegrano pierwsze Mistrzostwa Europy), a w ostatnich latach mówiło się, że i Japończycy zaczynają się coraz bardziej fascynować „młodszym bratem” żużla. Polacy próbowali speedrowerem „zarazić” Słowaków, a przed dwoma laty pojawił się także Duńczyk, który poszukiwał części do swojego roweru. Po mieszkańcu Kopenhagi jednak słuch szybko zaginął.
Nic więc dziwnego, że każdy post w mediach społecznościowych klubu Vetlanda Speedway zawierający również zdjęcie dzieciaków ścigających się w lewo na rowerach, mógł napawać optymizmem. Chętni spotykają się do dziesięciu razy w sezonie i odbywają treningi wewnątrz toru żużlowego. Skontaktowaliśmy się więc z osobą związaną przez wiele lat z tamtejszym klubem żużlowym, czy istnieje szansa na to, by speedrowerowa mapa świata wkrótce powiększyła się o kolejny kraj. Niestety, treningi te nie mają na celu promocji rowerowej „zajawki”.
Głównym celem tych spotkań pod okiem Mikaela Karlssona jest zainteresowanie młodych chłopaków w wieku od około 5 do 11 roku życia, do tego, by przesiąść się następnie na motocykle w klasie 80cc. Każde takie szkolenie przyciąga od dziesięciu do piętnastu chłopaków. To oznacza, że przynajmniej na chwilę obecną Polacy, Brytyjczycy i Australijczycy nie mają co liczyć na „nowych kolegów”.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!