Od finału Speedway of Nations minęły już niemal dwa miesiące i zostały wyciągnięte pierwsze wnioski. Nowy format, który zastąpił znany od 2001 roku Drużynowy Puchar Świata, częściowo się sprawdził i z pewnością zostanie utrzymany za rok. Niezbędne są jednak zmiany.
Już od 2005 roku najważniejszy turniej żużlowych reprezentacji rozgrywany jest w trzech krajach – dwa organizują półfinały, a w ostatnim odbywają się końcowe rozstrzygnięcia. BSI natrafiło jednak na problem związany z małą ilością chętnych do przeprowadzenia zawodów. Między innymi stąd wziął się pomysł na całkowitą zmianę formatu. Eliminacje do pierwszego turnieju Speedway of Nations odbyły się w Niemczech (Teterow) i Wielkiej Brytanii (Manchester), a finał zorganizowali wrocławianie. Natomiast umowę na organizację Drużynowego Pucharu Świata w 2019 już jakiś czas temu podpisali gorzowianie. Wiadomo, że nie zostanie ona zrealizowana.
– Mogę potwierdzić, że przyszłoroczne finały Speedway of Nations nie odbędą się w Polsce – powiedział dyrektor Komisji Wyścigów Torowych FIM, Armando Castagna. – Nie znamy jeszcze dokładnej lokalizacji półfinałów, na ten moment kandydują cztery kraje. Do tego poszukujemy dobrego miejsca na finały. Łącznie rozmawiamy z pięcioma federacjami – dodał.
Pewne jest także, że format zostanie poddany sporym korektom. – W Cardiff mieliśmy długą i produktywną sesję rozmów z BSI. Jesteśmy zgodni co do kierunku, w którym chcemy poprowadzić ten produkt. Uwielbiamy te mistrzostwa. Nic jednak nie jest doskonałe za pierwszym razem, a Rzym nie powstał w jeden dzień. Musimy poprawić pewne rzeczy i mamy już kilka konkretnych pomysłów – zdradził Castagna.
Chodzi przede wszystkim o przebieg kilku ostatnich, decydujących wyścigów. Zarówno w półfinałach, jak i wielkim finale, biegi ostatniej szansy wzbudziły sporo kontrowersji i niejasności. Nie wszystkim podobało się chociażby, że nawet piąty zespół eliminacji może awansować do finału, jeżeli wygra dwa ostatnie wyścigi. – Chociaż rok temu zatwierdziłem ten system, to nigdy mi się on nie podobał. Spróbowaliśmy, ale w moich oczach ten element się nie sprawdził, zatem wyrzucimy biegi ostatniej szansy w półfinałach. Dostosujemy także ten system do finału – przyznał włoski działacz.
Dużo zamieszania wprowadził także fakt, że drużyna, której przedstawiciel wygra wyścig, może przegrać rywalizację. Ucierpieli w ten sposób chociażby Amerykanie w półfinale czy Brytyjczycy w wielkim finale. – Taki system obowiązywał już podczas World Games 2017. Wówczas nikt nie zwrócił na to uwagi, gdyż Polacy pokonali Australię 5:1. Nie zmienialiśmy więc czegoś, co początkowo wydawało się dobre. Teraz mamy kilka pomysłów na to, jak to zmodyfikować. W październiku spotkam się z przedstawicielami BSI i omówimy je wszystkie. Zdaję sobie sprawę, że dla kibiców, którzy nie śledzą żużla na bieżąco, mogło to wyglądać dziwnie.
Problemy Amerykanów w minionej edycji wynikały także z tego, że nie mieli oni w swoim składzie zawodnika rezerwowego. Już wcześniej wiadomo było, że jego obecność stanie się obowiązkowa od 2019 roku. Jego rola ma jednak wzrosnąć jeszcze bardziej. – W Komisji chcemy, aby młodzieżowiec także miał obowiązkowe dwa, trzy wyścigi w każdych zawodach. W tej chwili niemal każdy kraj ma bardzo dobrego juniora. Poza tym zwiększy to szanse państw, które mają naprawdę mocną reprezentację – argumentował Castagna.
Oprócz zmian w tabeli biegowej, możliwe są także korekty punktacji. – Mocno rozważamy wprowadzenie instytucji jokera. Wówczas jeden zawodnik byłby w stanie w przypadku zwycięstwa zdobyć więcej punktów, niż drugi i trzeci razem. Telewizja jest bardzo ważna dla sportu żużlowego, a producenci chcą dramaturgii. Zatem ten element prawie na pewno będzie obecny w finale – zakończył przedstawiciel FIM.
Źródło: speedweek.com
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!