Finał Indywidualnych Mistrzostw Szwecji w sezonie 2019 będzie miał jeszcze większy prestiż. Żużlowcy kraju Trzech Koron oprócz walki o złoto, rywalizować będą także o numer szesnasty podczas jednej z dwóch rund Grand Prix w tym kraju.
Od lat system ten preferują Brytyjczycy, którzy nagradzają najlepszego żużlowca w swoim kraju możliwością startu podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff w plastronie z napisem "Wildcard", o ile nie jest on już stałym uczestnikiem cyklu FIM Speedway Grand Prix. W Czechach z kolei w przedsezonowym turnieju w Pradze szesnastu jeźdźców walczy o miejsce dwójki rezerwowych. Teraz także wyniki na krajowych torach będą premiowane dodatkowo w Szwecji.
W ojczyźnie Tony'ego Rickardssona w tym roku czekają nas dwa turnieje Grand Prix – 6 lipca w Hallstavik (GP Szwecji) oraz 17 sierpnia w Målilli (GP Skandynawii). Pomiędzy obiema imprezami Szwedzi wyłonią także swojego czempiona – 27 lipca w Hallstavik, gdzie złotego medalu i tytułu sprzed roku będzie bronił brązowy medalista mistrzostw świata – Fredrik Lindgren. Zakładając, że udałoby mu się powtórzyć w tym sezonie ten sukces, wówczas dzika karta trafi w ręce wicemistrza, o ile nie będzie nim Antonio Lindbäck.
– Jesteśmy zachwyceni, że we współpracy federacji SVEMO oraz FIM możemy zaoferować mistrzowi Szwecji taką szansę jak start w zawodach Grand Prix. Szansa na pokonanie czołowych zawodników na świecie na fantastycznym torze w Målilli sprawia, że każdy szwedzki zawodnik będzie dodatkowo zdeterminowany, by wygrać krajowe mistrzostwa – mówi Torben Olsen na łamach speedwaygp.com.
Ubiegłoroczna runda Grand Prix Skandynawii zakończyła się triumfem Nickiego Pedersena, który w biegu finałowym pokonał Mateja Žagara, Fredrika Lindgrena i Martina Vaculika. Polacy odpadli wówczas w biegach półfinałowych.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!