To zdecydowanie nie jest łatwy tydzień dla Lecha Kędziory. Trener Orła Łódź wprawdzie poprowadził swoich podopiecznych do zwycięstwa w pierwszym meczu barażowym, ale wynik 50:40 nie przekreśla szans Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań.
Dla łodzian to zdecydowanie nieudany sezon. Drużyna zajęła ostatnie, siódme miejsce w Nice 1. Lidze Żużlowej i już to pokazuje, że coś w mieście z centrum Polski poszło nie tak. Nadal nie można być pewnym, czy w ogóle będzie okazja do poprawki, bo baraż o utrzymanie wcale nie jest jednostronny. Przez dwie serie startów zapowiadało się na inny scenariusz, ale Orzeł zrobił to, co zdarzało mu się w tym roku już kilkukrotnie – pozwolił gościom na złapanie rytmu i odrobienie strat.
W efekcie zamiast około dwudziestu oczek przewagi, na co liczył szkoleniowiec łodzian przed meczem, Orzeł ma znacznie skromniejsze dziesięć. Z przebiegu meczu to i tak względnie korzystny scenariusz, gdyż przed biegami nominowanymi zapowiadało się na to, że „Skorpiony” są nawet w stanie wygrać na wyjeździe. – Nie jestem zadowolony, bo nie dotrzymałem słowa. Zaczęło się dobrze, bo zbieraliśmy punkty i mieliśmy już dwanaście przewagi, ale w tym momencie zaczęło się coś psuć. Zawodnicy z Poznania zaczęli dobrze jechać. Dwa wyścigi przegraliśmy 1:5 i to nas postawiło w bardzo trudnej sytuacji, w której przed biegami nominowanymi prowadziliśmy tylko dwoma punktami. Tak, jak wyglądały te dwa ostatnie biegi, miało być przez całe zawody – ocenił Lech Kędziora. – Tak to w sporcie jest. Drużyna z Poznania jest bardzo mocna. Myśmy o tym wiedzieli i obawialiśmy się tego spotkania, ale nie spodziewałem się, że będziemy mieli aż tak silny opór ze strony zawodników gości.
Nadal realny jest zatem scenariusz taki, że po raz trzeci z rzędu drużyna pierwszoligowa przegra dwumecz barażowy i zostanie przesunięta półkę niżej. Czas pomiędzy spotkaniami z pewnością nie jest łatwy dla Lecha Kędziory, który musi w tym czasie opracować plan na obronę tej przewagi. – Na pewno tak. My sobie zdajemy sprawę, że w Poznaniu to nie będzie spacerek, ale nie jest też tak, że jesteśmy na straconej pozycji. Póki jest piłka w grze, będziemy walczyć. Ten tydzień mocno przepracujemy, potrenujemy na innym torze – podobnym do tego, co jest w Poznaniu. Nie poddamy się do końca i mam nadzieję, że po meczu okaże się, że jednak jesteśmy w tej pierwszej lidze – zakończył trener Orła Łódź.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!