Póki co doskonale w barwach ZOOleszcz Polonii Bydgoszcz czuje się Kamil Brzozowski. Wychowanek Stali Gorzów zanotował w Poznaniu kolejne świetne spotkanie, ale do pełni szczęścia zabrakło mu wsparcia kolegów.
Brzozowski rok temu był częścią ekipy z Ostrowa Wielkopolskiego, która po barażach wywalczyła sobie awans do Nice 1. Ligi Żużlowej, ale nie zdecydował się na wykonanie tego kroku wraz ze swoją drużyną. Nic zresztą dziwnego, bo poprzedni sezon był jednym z najsłabszych w jego karierze. Ciężko teraz spekulować, jak 32-latek poradziłby sobie poziom wyżej, ale z pewnością można stwierdzić, że na froncie drugoligowym jest jednym z najsolidniejszych żużlowców. W pierwszym spotkaniu w Rawiczu zdobył 10 punktów, w drugim – domowym przeciw faworytowi ligi z Opola – 8+1.
Jeszcze lepszy od wymienionych jest jego rezultat z trzeciej kolejki. Na torze kolejnego potentata, czyli Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań, Brzozowski wykręcił 14 punktów i 2 bonusy. Poza Davidem Bellego w biegu dziewiątym i Damianem Dróżdżem w jedenastym, 32-latek nie znajdował pogromcy. – To idzie trochę na bok w sytuacji, kiedy drużyna przegrywa, bo liga to jednak jazda zespołowa i najważniejsze są punkty do tabeli – tonuje nastroje kapitan ZOOleszcz Polonii Bydgoszcz. – Z drugiej strony nie ma też sensu robić z tego tragedii. Mieliśmy okazję powalczyć o coś większego, ale ostatecznie nie udało się, bo Poznań okazał się lepszy. Taki jest sport żużlowy. Nie załamujemy się, tylko zaczynamy już pracę przed następnym meczem, który czeka nas za trzy tygodnie – dodaje.
„Skorpiony” powoli, ale konsekwentnie zwiększały swoją przewagę nad „Gryfami”. Po trzech seriach startów rezultat brzmiał 36:24, natomiast przed ostatnim biegiem na tablicy wyników widoczna była czternastopunktowa różnica. Podwójne zwycięstwo, jakie w tej sytuacji odnieśli Josh Grajczonek i Kamil Brzozowski, doprowadziło więc do końcowego stanu 50:40. To sprawia, że kwestia punktu bonusowego jest zdecydowanie bardziej otwarta, niż mogłoby to wynikać z przebiegu spotkania. – Szanse zawsze są. W drugim meczu to my będziemy jechać u siebie i to po naszej stronie będzie atut toru. Na pewno naszym celem w takiej sytuacji będzie zdobycie tych 51 punktów, żeby bonus został w Bydgoszczy. A czy się uda? Czas pokaże – twierdzi Brzozowski.
Dla 32-latka niedzielne spotkanie rozpoczęło się de facto z czterdziestominutowym opóźnieniem. Wszystko przez polewaczkę, która już po pierwszym biegu została wezwana na tor przez sędziego Artura Kuśmierza, ale odmówiła posłuszeństwa. – Na pewno to przeszkadza. Człowiek zaczyna już ubierać kask i mentalnie przygotowywać się do wyjazdu na tor, a tutaj nagle pojawia się informacja, że nie jedziemy, bo polewaczka się zepsuła. Wprowadziło to trochę dekoncentracji, ale przecież nie tylko w naszej drużynie. Gospodarze byli w identycznej sytuacji, więc nie można tego traktować jako wymówkę, bo na to samo wychodzi – stwierdza na koniec kapitan ZOOleszcz Polonii Bydgoszcz.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!