Stal Gorzów bardzo wysoko przegrała w niedzielne popołudnie w Częstochowie. Po tym meczu, na łamach naszego portalu, głos zabrał zawodnik Stali - Andrzej Lebiediew.
Stal Gorzów do Częstochowy nie przyjechała w roli murowanego faworyta, lecz większość spodziewała się wyrównanej rywalizacji. Rzeczywistość była nieco inna. Żółto-niebiescy w niedzielne popołudnie musieli przełknąć gorycz porażki. Ostatecznie zdobyli zaledwie 36 „oczek”. Indywidualnie odnieśli 6 zwycięstw, lecz podopieczni Piotra Śwista przy swoich nazwiskach, zapisali aż 12 zer. To właśnie ta niestabilność była jedną z głównych przyczyn tak słabego wyniku.
– Myślę, że zabrakło nam stabilności. Mieliśmy problem z decyzyjnością. Nie wiedzieliśmy co zrobić w danym momencie. Przez to gubiliśmy ustawienia motocykli. Każdy widział, że zwycięstwa przeplataliśmy z zerami. Mieliśmy bardzo dobrze wyścigi. Ja czy Anders znajdowaliśmy szybkie ścieżki i wtedy udawało się wyprzedzać rywali, i zdobywać trójki. W kolejnym biegu znowu nie mogliśmy się załapać nawet na szprycę gospodarzy. Największym problemem było to, że nie mogliśmy ustabilizować formy w meczu – skomentował tuż po meczu Andrzej Lebiediew.
Liga szwedzka na ratunek?
Jeśli mówimy o Częstochowie, to oczywiście nie może zabraknąć tematu toru. Tym razem Włókniarz pokazał, że od początku meczu bardzo dobrze czuł się na domowej nawierzchni. Ta różniła się od tej, która była podczas pojedynku z GKM-em Grudziądz. Było twardziej, o czym mówią czasy wyścigów, a zewnętrzna część toru nie „uskrzydlała” tak, jak to miało miejsce w przeszłości. Stal Gorzów miała problemy, aby nadążyć z ustawieniami motocykli.
– Tor w trakcie zawodów nie zmieniał się mocno. Zmieniała się natomiast charakterystyka dopasowanie sprzętu. To, co pozwalało na wygranie biegu, w następnym już nie sprawdzało się kompletnie. Między biegami dokonywaliśmy korekt, zmienialiśmy ustawienia, było lepiej, a później znowu gorzej. Można powiedzieć, że było to dla nas bardzo denerwujące popołudnie. Musimy wziąć się w garść, dalej pracować. Dużą nadzieję pokładam w tym, że ruszają ligi zagraniczne. Będziemy mieli więcej jazdy o stawkę, a to wnosi dużo dobrego. Sparingi i treningi są bardzo dobre, ale mecze o stawkę w ligach zagranicznych osobiście mi dają dużo. Mogę wtedy więcej rzeczy wyeliminować i dowiedzieć się więcej na temat mojego sprzętu – przyznaje Łotysz.
Pierwsze derby dla Łotysza
Stal Gorzów czeka wyjątkowy i bardzo prestiżowy pojedynek w następną niedzielę. Rywalem będzie bowiem Stelmet Falubaz Zielona Góra. Obie drużyny nie zaczęły najlepiej tegorocznego sezonu PGE Ekstraligi. Większym rozczarowaniem jest jednak ekipa Piotra Protasiewicza. Dla żółto-niebieskich będzie to idealna okazja, aby po raz pierwszy pod wodzą Piotra Śwista wygrać mecz, a jednocześnie wykorzystać słabszy moment największego rywala. Andrzej Lebiediew jeszcze nigdy nie startował w derbach województwa lubuskiego, ale bardzo się cieszy, że dane mu będzie czynnie uczestniczyć w tym wielkim wydarzeniu.
– Dla mnie to będą pierwsze derby. Od dziecka jako fan czarnego sportu czekałem na ten wyjątkowy mecz w sezonie. Zawsze w tych derbach są fajne oprawy przygotowane przez kibiców i super atmosfera. Nawet w telewizji zawsze to starcie super się ogląda. Teraz mogę być częścią tego wielkiego meczu i nie boję się powiedzieć, że jednego z najważniejszego w całej lidze. Derby lubuskie zawsze były emocjonujące, gorące i jestem bardzo podekscytowanym tym, że mogę być częścią tego widowiska – zapowiedział najbliższe spotkanie Indywidualny Mistrz Europy.
Andrzej Lebiediew (N)Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!