Dla Fogo Unii Leszno wyprawa do Częstochowy miała być świetną okazją do rehabilitacji za porażkę z pierwszej kolejki PGE Ekstraligi. „Byki” niemrawo rozpoczęły starcie z Eltrox Włókniarzem, by później zupełnie dominować w drugiej fazie spotkania. Piotr Baron przestrzega jednak przed nadmiernym optymizmem.
Leszczynianie po raz pierwszy od 2016 roku polegli na inaugurację, przegrywając w pierwszym meczu sezonu 42:48 z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Dla Fogo Unii istotna była z pewnością jak najszybsza rehabilitacja i zdobycie pierwszych w nowym sezonie punktów meczowych. Choć podopieczni Piotra Barona nie byli w Częstochowie faworytem, to udało im się sięgnąć po triumf. – Po tygodniu pracy wiedzieliśmy, gdzie mamy trochę błędów i gdzie trzeba popracować. Na szczęście udało się nam dość dobrze spożytkować ten czas i zrobić w Częstochowie dobry wynik, ale to już historia. Czekają na nas kolejne mecze, do których musimy się przecież szykować – powiedział po meczu dla Radia Elka menadżer Drużynowych Mistrzów Polski. Na kolejne spotkanie leszczynianie zaczekają jednak do przyszłego tygodnia, albowiem z powodu niekorzystnych prognoz przełożono piątkowe starcie Unii z eWinner Apatorem Toruń.
Zwycięstwo pod Jasną Górą rodziło się jednak w bólach. Po pierwszej serii Fogo Unia Leszno przegrywała z Eltrox Włókniarzem już 8:16 i niewiele zapowiadało zmianę sytuacji. Biało-niebieskim udało się uniknąć paniki i nerwowości, a dzięki wzajemnej pomocy w drugiej części meczu przyjezdni zdominowali wyścigi na torze przy Olsztyńskiej. – Rozmowy są zawsze i trwają od początku do końca. Trzeba dyskutować o sprzęcie, o torze i o tym jak on się zachowuje. Zawodnicy potrafili wyciągnąć wnioski i można było dzięki temu wygrywać wyścigi – przyznał Piotr Baron.
Głównym architektem triumfu w Częstochowie był Janusz Kołodziej. Czterokrotny indywidualny mistrz Polski od samego początku czuł się świetnie i imponował dużą szybkością, która jego zdaniem jest kluczowa na częstochowskim owalu. – Janek przyjechał na ten mecz fajnie nastawiony i myślę, że to mu pomogło. Spasował się od początku, pojechał na próbie toru i od razu wiedział, w którą stronę pójść z ustawieniami. Wykorzystał wszystko to, co było możliwe – podkreślił menadżer drużyny Kołodzieja. Nieco gorzej powiodło się Emilowi Sajfutdinowowi. Lider leszczyńskiej drużyny przyzwyczaił swoich fanów do zdecydowanie lepszych występów. W Częstochowie był najsłabszym z seniorów Unii. – Musimy pamiętać, że Emil jechał cztery razy i gdyby wystąpił pięciokrotnie to zdobycz punktowa byłaby inna. Emil cały czas szuka odpowiednich ustawień, wprowadza sprzętowe poprawki i miejmy nadzieję, że lada dzień będzie już spasowany – bronił swojego podopiecznego po spotkaniu Piotr Baron.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!