Peter Kildemand może być zadowolony z początku sezonu 2020. Duńczyk jest pewnym punktem gdańskiego Zdunek Wybrzeża, a z meczu na Łotwie przywiózł kolejną w tym roku dwucyfrową zdobycz.
Zdunek Wybrzeże Gdańsk pokonał na wyjeździe Lokomotiv Daugavpils różnicą dziesięciu punktów, a Kildemand był jednym z liderów swojej drużyny. Po kilku słabszych sezonach w Ekstralidze Duńczyk wyraźnie odnalazł się w niższej klasie rozgrywkowej.
– Zawsze fajną sprawą jest odjechać taki mecz. Wygrałem trzy biegi, nasz zespół zwyciężył choć nie było łatwo. Wszyscy musieliśmy dołożyć punkty do dorobku zespołu. Ja czułem się naprawdę szybki i z tego mogę być zadowolony – przyznał Duńczyk w rozmowie z klubowymi mediami z Gdańska.
Postawa drużyny musi go cieszyć tym bardziej, że inaugurację sezonu, przed własną publicznością, gdańszczanie minimalnie przegrali z zespołem Unii Tarnów. – W meczu z Unią nie mieliśmy szczęścia. Teraz, po wyjazdowym zwycięstwie, wzrosła nasza pewność siebie i czuję, że jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, pokonamy za tydzień drużynę z Gniezna – dodał Kildemand, odnosząc się do trzeciej kolejki, w której Zdunek Wybrzeże Gdańsk zmierzy się z Car Gwarant Kapi Meble Budex Startem Gniezno.
Duńczyk zdobył 11 punktów oraz bonus w pięciu startach i trzykrotnie meldował się na mecie jako pierwszy. Jak sam jednak przyznał, triumfy nie przyszły mu bezproblemowo. – Podczas zawodów nigdy nie jest łatwo – stwierdził Kildemand. – W trakcie meczu był moment, kiedy zawodnicy gospodarzy zbliżyli się do nas. Na szczęście zdołaliśmy wygrać kilka wyścigów i ostatecznie zatriumfować.
Jedyne punkty Kildemand stracił w swoim pierwszym i w ostatnim starcie. W biegu piętnastym, wygranym przez gdańszczan 4:2, zdobył jedno oczko, startując z pierwszego pola, wyraźnie mniej korzystnego od reszty na przestrzeni całych zawodów. – Nie zrzucałbym winy na pole startowe. Jestem tylko człowiekiem i jak każdy czasem popełniam błędy – skomentował Duńczyk. – W ostatnim biegu nie wyszedłem za dobrze ze startu, ale potem, na dystansie, czułem się szybki. A że nie minąłem rywala? Tak bywa.
Lider Zdunek Wybrzeża Gdańsk odniósł się także do sytuacji z szóstego wyścigu. W pierwszej odsłonie tej gonitwy Duńczyk starł się z juniorem gospodarzy, Olegiem Michaiłowem, efektem czego ten ostatni upadł na tor. Sędzia, Krzysztof Meyze, dopatrzył się winy Andrieja Kudriaszowa, który wymusił na Kildemandzie zmianę toru jazdy. Zapytany o ten wyścig Duńczyk zgodził się z decyzją arbitra o wykluczeniu Kudriaszowa:
– Na pierwszym łuku minąłem rywala, a on potem nabrał prędkości. Wjechał pode mnie i już nic nie mogłem zrobić, a że nie było miejsca dla wszystkich, to upadł junior gospodarzy. Takie sytuacje się zdarzają – podsumował Peter Kildemand.
Źródło: wybrzezegdansk.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!