Joel Kling przebojem wdarł się na ligowe salony w Nice 1. Lidze Żużlowej. Jego debiutancka przygoda z Motorem Lublin znacznie wspomogła klub w wywalczeniu awansu do PGE Ekstraligi. Szwed postanowił kolejny rok spędzić na zapleczu.
Joel Kling w barwach lubelskiego Motoru pojechał zadebiutował we wrześniowym meczu z Lokomotivem Daugavpils, który dla beniaminka PGE Ekstraligi był wówczas rewanżowym starciem o finał w Nice 1. Lidze Żużlowej. Kling rozpoczął fantastycznie, bowiem po trzech seriach miał komplet punktów (3,3,2*). W drugiej fazie meczu dorzucił jeszcze punkt i dwójkę z bonusem, kończąc debiut z jedenastoma punktami i dwoma bonusami, takim samym rezultatem jak Paweł Miesiąc. Później wystartował jeszcze w Rybniku (2,2,1,0,-) oraz w rewanżowym finale w Lublinie (0,1*,1*,u/-).
Po awansie Motoru do PGE Ekstraligi wydawało się, że może on spróbować swoich sił w najlepszej lidze świata. Poszedł jednak mądrą dla siebie drogą i spędzi pierwszy pełny sezon na zapleczu. – W Lublinie zaliczyłem raptem trzy spotkania. Mój pierwszy pełny sezon w Polsce dopiero przede mną i nie chciałem porywać się od razu na ekstraligę. Wasze rozgrywki według mnie bardzo się różnią od tych w Szwecji. Przyda mi się zebrać więcej doświadczenia w I lidze. Chcę się rozwijać, ale z głową. Odezwał się do mnie Krystian Plech i zapytał czy jestem zainteresowany jazdą w Polsce w kolejnym sezonie. Oczywiście, że byłem, a Gdańsk był dla mnie wręcz wymarzoną opcją pod kątem logistyki. Dalej wszystko potoczyło się bardzo szybko – mówi Kling w rozmowie z portalem sport.trojmiasto.pl.
Żużlowiec stawia sobie ambitne plany. Udany debiut w Nice 1. Lidze Żużlowej sprawił, że oczekiwania wobec zawodnika są nieco większe, niż wobec innych zawodników. On sam nie chce porywać się jednak z wygórowanymi oczekiwaniami. – Chciałbym robić po 15 pkt na mecz, ale chyba muszę pomyśleć o bardziej realnych celach. Będę dawał z siebie wszystko, a co wyjdzie w praniu, zobaczymy. Nie chcę niczego deklarować, bo nawet nie miałem jeszcze okazji ścigać się na torze w Gdańsku.
Joel Kling wzoruje się na dwójce jeźdźców, którzy w przeszłości mieli okazję zdobywać punkty dla nowego pracodawcy Szweda. – Zawsze wzorowałem się na Tonym Rickardssonie. Dla mnie to najlepszy żużlowiec w historii. Podziwiałem też Darcy'ego Warda. Obu łączy to, że jeździli dla Wybrzeża. Myślę, że gdyby nie tragiczna kontuzja, Darcy byłby kolejnym Rickardssonem.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!