W grudniu 2018 zakupy możemy zrobić aż w cztery z pięciu niedziel. Wejście w 2019 rok sprawi jednak, że taka możliwość będzie nam z reguły przysługiwać tylko raz na miesiąc. A jak wprowadzenie tego prawa ma się do polskiego żużla, dla którego niedziela to najważniejszy dzień?
Gwoli ścisłości, przypomnijmy – w 2019 roku sklepy będą czynne tylko w ostatnią niedzielę każdego miesiąca. Wyjątek stanowią trzy daty, w których można będzie zrobić dodatkowe zakupy: 14 kwietnia (ostatnia niedziela przed Wielkanocą) oraz 15 i 22 grudnia (dwie niedziele przed Bożym Narodzeniem), aczkolwiek te dwie ostatnie w kontekście speedwaya nie zmieniają wiele. W trakcie sezonu mniej więcej trzy na cztery niedziele będą niehandlowe.
Jakie konsekwencje to za sobą niesie? Oczywiście nie będziemy na łamach portalu żużlowego poruszać politycznych czy ekonomicznych wątków tej decyzji rządu. Natomiast kwestię efektów sportowych poruszył podczas niedawnej konferencji prasowej prezes Poznańskiego Stowarzyszenia Żużla, Arkadiusz Ładziński. Zdaniem działacza żółto-czarnych, jego klubowi wyszło to na plus. – Drużynie potrzebni są kibice na stadionie. Zamknięte markety sprawiają, że ludzie szukają innych zajęć i wszelkie imprezy w mieście – sportowe jak i kulturalne – bardziej ożywają. Ja bym nawet bardzo chciał ustalić terminarz tak, żebyśmy wszystkie mecze domowe mieli w niedziele niehandlowe, ale to już niestety nie ode mnie zależy – ocenił włodarz „Skorpionów”.
Jeżeli spojrzymy na frekwencję z sezonu 2018, okaże się, że przypadku PSŻ-u ta prawidłowość faktycznie ma zastosowanie. Zdecydowanie najbardziej trybuny zapełniały się podczas trzech pierwszych spotkań sezonu: z Opolem, Rzeszowem i Ostrowem Wielkopolskim. Na każdym z nich zjawiło się około pięciu tysięcy widzów. Podobna liczba kibiców przyszła również na pojedynek Żużlowej Reprezentacji Polski ze Szwecją, który odbył się w Boże Ciało. Trzy kolejne mecze: z Rawiczem, Bydgoszczą i Krosnem były pod tym kątem znacznie gorsze. Golęcin odwiedzała mniej więcej połowa fanów z pierwszej części sezonu. Za sukces frekwencyjny ciężko także uznać wieńczący sezon turniej „Poczuj speedway – nie dopalacze”. Z tej serii tylko starcie z KSM-em Krosno odbywało się w dzień wolny od handlu. „Wilki” były jednak czerwoną latarnią ligi, a w dodatku przyjechały do Poznania w mocno rezerwowym składzie.
Oczywiście spadająca liczba ludzi na trybunach mogła mieć też inne przyczyny. Trzy ostatnie mecze ligowe PSŻ odjechał już w wakacje. Dodatkowo część kibiców mogła zniechęcić się słabymi wynikami żółto-czarnych w pierwszej części sezonu. Prezes „Skorpionów” twardo stoi jednak na stanowisku, że otwarcie sklepów również było istotnym czynnikiem. – Podam też przykład pozażużlowy. Dwa tygodnie temu był w Poznaniu Festiwal Rzeźb Lodowych. Dwa lata temu, gdy byłem na takim samym wydarzeniu, można było właściwie jeździć dorożką po rynku, bo przyszło tak mało ludzi. Teraz wypadło to w niedzielę niehandlową, więc markety były zamknięte. W efekcie przez Stary Rynek nie można było się przecisnąć – zakończył Arkadiusz Ładziński.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!