Próżno szukać na żużlowych torach Roberta Miśkowiaka, który obecnie w stu procentach pochłonięty jest wspieraniem swojego chrześniaka - Jakuba. Niewykluczone, że wkrótce to się jednak zmieni.
Po raz ostatni Robert Miśkowiak ścigał się podczas turnieju pożegnalnego Mariusza Puszakowskiego, który odbył się w październiku na Motoarenie im. Mariana Rose. Zdobył w turnieju wówczas dwa punkty – pokonując Jakuba Janika oraz na defekcie Kamila Brzozowskiego. Choć zapewne na brak ofert nie narzekał (m.in. takowa była z PSŻ-u Poznań) to w listopadzie związał się umową z klubem motocrossowym – WKM Wschowa, gdzie parafował kontrakt bez aneksu finansowego czyli tzw. "warszawski".
W ostatnim czasie administratorzy kont w mediach społecznościowych forBET Włókniarza zamieszczając zdjęcia z jednego z treningów zamieścili m.in. fotografię starszego z duetu Miśkowiaków. Część kibiców przypuszczała nawet, że w grę może wchodzić kontrakt w ekipie Marka Cieślaka i posiadanie tzw. "straszaka" dla Pawła Przedpełskiego. Ten wariant jednak raczej w grę nie wchodzi. – Mam zapytania, ale nie chcę mówić nic więcej, póki kontrakt nie został parafowany. Zobaczymy jak się to wszystko poukłada. Jest taki plan na pewno, ale musimy jeszcze kilka spraw dograć. Cały czas jednak trenuję, motocykle są gotowe cały czas, ale tak naprawdę nic na siłę. Jest pewien obraz tego wszystkiego, ale potrzebny mi też jakikolwiek start, aby zachować licencję. Kiedy konkrety? Myślę, że jeśli coś ma wyjść to niebawem – mówi Robert Miśkowiak w rozmowie z portalem speedwaynews.pl.
W ubiegłym roku Indywidualny Mistrz Świata z 2004 roku przeszedł operację kolana, i swój powrót na tor uzależniał także m.in. od procesu leczenia, bowiem nie chciał podejmować pochopnej decyzji i wracać do ścigania, gdy uraz nie był wyleczony w stu procentach. – Czuję się dobrze na motocyklu, nawet jeśli warunki torowe są wymagające to kolano mi już nie przeszkadza. Teraz nie pozostaje nic innego jak tylko jechać – dodaje.
Korzystając z okazji zapytaliśmy wychowanka Polonii Piła o jego zaplecze sprzętowe. Nie ukrywa, że zdarza mu się jeździć na motocyklach swojego siostrzeńca, ale sporadycznie. Jeśli wróciłby do ścigania to tylko na własnych jednostkach. – Ja mam swoje, ale wiadomo, że jeżdżąc czasem na Kuby motocyklu chcę mu też pomóc czy podpowiedzieć. Dochodzi wówczas do rozmów i mówię mu jakbym widział niektóre ustawienia czy przełożenia. To jest bardzo ważne i istotne dla młodego chłopaka.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!