Max Dilger weekend miał intensywny. Startował w obydwu turniejach rozegranych w niemieckim Cloppenburg w sobotę i niedzielę. Pierwszego dnia pojechał bardzo skutecznie, zaś drugiego coś poszło "nie tak".
Niemiecki zawodnik w sobotę startował w mistrzostwach Niemiec par. Zajął tam piąte miejsce wraz ze swoją drużyną DMV Black Forrest Eagles. Był zdecydowanie najlepszym rajderem tego zespołu, gdyż zdobył aż 21 punktów. Jego ekipa uzyskała łącznie 23 punkty, więc cały dorobek zawdzięczają praktycznie Maxowi Dilgerowi. W niedzielę natomiast tak dobrze już nie było, gdyż zdobył w pierwszej rundzie Team Cup "tylko" 7 "oczek". Tylko, bo po takim występie w dniu poprzedzającym można było spodziewać się lepszego wyniku. Jego drużyna w inauguracji 2.Bundesligi zajęła ostatnie, 4. miejsce. – Daniel miał pecha w sobotę z powodu awarii silnika – mówił Dilger o swoim koledze z zespołu, Danielu Spillerze. – w Team Cup wziął silnik od swojego brata i wtedy poszło już o wiele lepiej – dodaje, nawiązując do niedzielnej rywalizacji.
Najciekawszym aspektem całej sprawy jest fakt, że Max używał różnych opon na zawodach w Cloppenburgu. W sobotę korzystał z tych marki Mitas, a w niedzielę JTR. – Opony JTR na gładkich torach nie sprawdzają się, ale Mitas okazały się o wiele lepsze do jazdy na tym torze, ze względu na różne mieszanki gumy. Oczywiście wszyscy zawodnicy mają ten problem. Ogólnie rzecz biorąc, ograniczenie w doborze opon w rozgrywkach Team Cup ma sens, ponieważ koszt poniesiony przez zawodnika zostaje zmniejszony, a warunki będą takie same dla wszystkich – nawiązuje do przepisu, który nakazuje używanie tych samych opon w rozgrywkach na drugim szczeblu niemieckiej Bundesligi.
Źródło: speedweek.com
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!