Jednym z bohaterów pojedynku, pomiędzy Unią Tarnów, a Arged Malesa TŻ Ostrovią Ostrów Wielkopolski, wygranego przez gości 47:43, był Nicolai Klindt. Duńczyk dobrze prezentował się w pierwszej fazie zawodów, pod koniec nieco obniżył „loty”, nie przeszkodziło to jednak jego drużynie w wygraniu meczu.
Nasz rozmówca dorzucił do dorobku swojej ekipy 6 punktów i dwa bonusy. Tę zdobycz wywalczył w trzech pierwszych startach, w dwóch kolejnych linię mety mijał na końcu stawki. – Był to bardzo ciężki tor. Wyjechałem na próbę, nie wiedziałem do końca, co mam robić. Po dwóch biegach sytuacja niewiele się zmieniła. Wszystko, co robiłem powodowało problemy z kołami. Nie mogłem wpasować opony w nawierzchnię. Na szczęście miałem kilka dobrych startów. W moim trzecim biegu, który wygrałem, poszliśmy kompletnie w przeciwnym kierunku z ustawieniami. Wówczas było znacznie lepiej. W kolejnym starcie beznadziejnie wyszedłem spod taśmy i zmagałem się z problemami. W ostatnim wyścigu miałem dobry start, jednak zbytnio „falowałem”. Czułem się szybszy, niż Kaczmarek, ale na tym torze trudno jest wyprzedzać. Jest on twardy, oczywiście zachowywał się tak z powodu pogody, jednak dla każdego był taki sam. To nie był mój wieczór. Początek miałem dobry, ale oczywiście wolałem, abyśmy wygrali, niż aby było inaczej przy moim lepszym występie – mówił, po triumfie ostrowskiej drużyny w Tarnowie, Nicolai Klindt.
Dla sympatycznego Duńczyka ubiegłotygodniowa wizyta była pierwszą od niemal siedmiu lat. – Był to mój pierwszy występ na tarnowskim torze od 2012 roku (mecz Tarnów – Wrocław, 6 punktów w 5 startach –przyp. red.). Nie jest to jednak żadne usprawiedliwienie. To była moja wina, że nie zdobyłem żadnego punktu w ostatnim biegu. Dryfowałem zbytnio wjeżdżając w pierwszy wiraż. Jak wspomniałem, czułem się szybszy od Kaczmarka, w rzeczywistości jednak nie byłem i nie powiodło mi się wyprzedzenie go – zaznaczył.
Najważniejsze jest zwycięstwo drużynowe, wówczas wynik indywidualny jest sprawą drugorzędną. Niemniej jednak Klindt liczył na poważniejszą zdobycz. – Na pewno nie jestem zadowolony z tego rezultatu (śmiech). Cieszy mnie, gdy zdobywam 10-12 punktów. Podobne problemy wystąpiły w Łodzi. Tam jednak miałem za dużo mocy, późnym wieczorem również było bardzo zimno. Gdy startowaliśmy w Ostrowie, było znacznie lepiej. Czekam już z niecierpliwością na jakieś słońce i wyższe temperatury, to z całą pewnością.
Reprezentant Kraju Hamleta, pomimo tego, że swoich występów nie może nazwać nieudanymi, wie, że musi coś poprawić, aby również na wyjazdach stanowić mocniejsze ogniwo w zestawieniu Mariusza Staszewskiego. – W Łodzi zdobyłem 8 punktów, w spotkaniu w Tarnowie 6 z bonusem. Wiem, że tym razem wygraliśmy, ale w poprzednim pojedynku wyjazdowym powinienem zdobyć nieco więcej „oczek”. Wówczas mogliśmy pokusić się o zwycięstwo. Nie jestem zadowolony ze swojego występu. Z pewnością muszę to przemyśleć i zrobić jakieś „przegrupowanie” – dodał samokrytycznie.
Kolejna ligowa batalia czeka ostrowian tydzień po Świętach Wielkanocy. Przeciwnikiem na domowym obiekcie będzie Lokomotive Daugavpils. Po ewentualnym zwycięstwie drużyna z województwa wielkopolskiego może umocnić się na pozycji lidera tabeli Nice 1. Ligi Żużlowej. – Teraz mamy tydzień przerwy. Nie jedziemy meczu w kolejny weekend, następnie jednak czeka nas trudny, domowy pojedynek z Lokomitvem Daugavpils. Będzie zatem bardzo ciężko. Pokazaliśmy jednak z Gnieznem, że jesteśmy bardzo mocni na własnym torze. Jestem pewny, że kolejny raz wygramy – zagwarantował, na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, Nicolai Klindt.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!