Jednym z hitów transferowych PGE Ekstraligi w sezonie 2020 jest niewątpliwie przejście Jasona Doyle'a w ramach wypożyczenia z eWinner Apatora Toruń do Eltrox Włókniarza Częstochowa. Australijczyk zaznaczył, że ważnym czynnikiem, który przekonał go do zasilenia biało-zielonych barw była atmosfera panująca w klubie.
Doyle w swojej karierze jeszcze nie miał okazji sięgnąć po złoty medal w ekstralidze. Na najcenniejszy krążek od 2003 roku czeka Włókniarz. Chęć zdetronizowania Fogo Unii Leszno połączyła obie strony. – Dogadaliśmy się szybko, ponieważ klub ma ten sam cel, który ja mam, a więc oczywiście zdobyć wreszcie złoty medal w polskiej ekstralidze. To jest mój podstawowy cel. Kiedy spotkałem się z prezesem oraz jego córką, czułem, że w klubie panują pozytywne wibracje. Czasami czujesz w sobie, że to co robisz, to właściwa decyzja. Nie patrzę w tył i skupiam się na początku sezonu – powiedział Jason Doyle w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl.
Mistrz świata z 2017 roku zdradził, że nie miał zbyt wielu konkretnych propozycji z innych klubów, a momentem, kiedy przekonał się do transferu do Częstochowy było starcie w fazie play-off z Unią Leszno. Wówczas został bardzo ciepło przywitany przez kibiców. – Nie było ich zbyt wiele, może kilka. Zawsze odwiedzasz kilka ośrodków, aby zbadać teren i dowiedzieć się jak to wygląda. W przypadku Częstochowy od początku wiedziałem, że podejmuję właściwą decyzję. Myślę, że ostatecznie podjąłem ją, wtedy kiedy zjawiłem się na meczu z Lesznem w fazie play-off. W klubie była dobra atmosfera. Rozmawiałem także z zawodnikami. Leon (Madsen – przyp. red.) oraz Fredrik (Lindgren – przyp. red.) bardzo chwalili sobie klub, prezesa oraz ludzi, którzy pracują w kuluarach i pomagają zawodnikom. To nie tylko liczby. Jesteśmy częścią rodziny – rzekł.
Skład Eltrox Włókniarza wygląda bardzo okazale. Wielu ekspertów zgodnie zaznacza, że to najpoważniejszy kandydat do zdetronizowania leszczyńskiej Unii. Nastroje tonuje jednak nasz rozmówca. – Drużyna na papierze wygląda bardzo mocno, ale potrzebne jest szczęście. Jest mnóstwo złych rzeczy, które mogą wydarzyć się na przestrzeni całego sezonu. Możesz mieć najsilniejszy zespół, a kilka kontuzji sprawi, że będzie bardzo ciężko być na szczycie. Zdajemy sobie sprawę, że przed nami długi sezon i musimy robić swoje. Mamy w drużynie Leona, który latał w poprzednim roku i miejmy nadzieję, że tak samo będzie teraz. Fredrik i Rune również dobrze czują się na większości torów w Polsce, więc to zdejmuje presję z jednego zawodnika. Miejmy nadzieję, że wykonamy dobrze swoje zadania. Nie chodzi o to, żeby nakładać sobie niepotrzebną presję. Musimy cieszyć się z jazdy – podkreślił Doyle.
Doświadczony żużlowiec w jednej z wypowiedzi przyznał, że nie ma zamiaru być liderem w drużynie ze względu na obecność w składzie Leona Madsena. – Leon to topowy zawodnik w lidze polskiej i jest kapitanem w Częstochowie. To miło być za jego plecami i robić po prostu swoje. Przez ostatnie dwa lata w Toruniu czułem, że muszę sam zdobyć bardzo dużo punktów, aby drużyna mogła wygrać. To nie było idealne rozwiązanie. W tym roku w Częstochowie będzie trochę inaczej, ponieważ presja zdobywania punktów nie będzie spoczywać tylko na mnie. Mogę wsiąść na motocykl i cieszyć się jazdą – skwitował Australijczyk.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!