Carolina Jonasdotter to jedna z tych kobiet, które stanowczo robią różnicę w żużlu. Odkąd zaczęła się pojawiać w boksie Fredrika Lindgrena, forma Szweda strzeliła w górę jak rakieta. Sama Carolina jest jednak kibicom niemal nieznana.
Wielu skupia się na jej urodzie, wielu spekuluje o jej domniemanym związku z żużlowcem. Postanowiliśmy porozmawiać z nią o tym, jak to jest być kobietą w tym męskim sporcie, jaka naprawdę jest jej rola w teamie "Fredki" i co ma wspólnego z sukcesami sportowymi pewien fotogeniczny jamnik.
Joanna Krystyna Radosz, speedwaynews.pl: – Chociaż widujemy cię na stadionach niesamowicie często, fani (i media też) wiedzą o tobie przerażająco mało. Gdybyś więc miała się przedstawić żużlowemu środowisku w jednym zdaniu, co byś powiedziała?
Carolina Jonasdotter: – Jestem prawą ręką Freddiego i całego jego teamu.
– Co możesz powiedzieć o Fredriku Lindgrenie jako o człowieku?
– To bardzo uparty gość, ale z ogromnym sercem do tych, na których mu zależy. Jest dość małomówną osobą, ale kiedy już się odzywa, nie sposób go nie słuchać.
– Dlaczego w ogóle zostałaś menedżerką sportową? Co cię przyciągnęło w tej pracy?
– Zawsze trzeba szukać nowych celów i okazji do rozwoju. A poza tym naprawdę lubię codziennie pracować i nad sobą, i nad Freddiem i jego zespołem.
– Jak długo współpracujecie i jak to się zaczęło?
– Zaczęliśmy współpracę z Freddiem w 2016, ale wtedy pracowaliśmy razem tylko przy imprezach i poszukiwaniu sponsorów. Potem oboje poczuliśmy, że nadajemy na tych samych falach, więc brałam na siebie coraz więcej i więcej obowiązków, aż w końcu zostałam jego menedżerką do spraw sportu i biznesu.
– Ale żużel znałaś już wcześniej?
– Dorastałam z żużlem. Na żużlu jeździł mąż mojej ciotki, mąż mojej kuzynki, a także jeden z moich braci. Kocham ten sport. Wszystko dzieje się tak szybko i dostarcza tyle adrenaliny.
– Co dokładnie robisz w teamie Fredrika?
– Jestem menedżerką do spraw sportu i biznesu, więc można powiedzieć, że niemal wszystko, co wiąże się z jego karierą, przechodzi przez moje ręce. Odpowiadam też za pracę zespołu na tyle, na ile jest to możliwe. Moim zadaniem, najogólniej rzecz ujmując, jest odciążenie Freddiego, by mógł się skoncentrować na tym, co jest dla niego najważniejsze: stawaniu się coraz lepszym zawodnikiem.
– Jak wygląda twój typowy dzień pracy w sezonie?
– Bardzo różnie. Na przykład w dzień Grand Prix spotykamy się na śniadaniu, jemy je razem, a potem wspólnie ćwiczymy w hotelowej siłowni. Później odbieram pocztę i upewniam się, że wszyscy nasi partnerzy, którzy będą obecni na zawodach, mają wszystko, czego im potrzeba. Grafik na resztę dnia ustala nam regulamin Grand Prix, więc po prostu go przestrzegamy. Ponadto dbam o to, żeby chłopcy (to znaczy mechanicy) byli gotowi na sto procent do zawodów i pomagam im, na ile umiem.
– A poza sezonem?
– Poza sezonem, a czasem też w trakcie, prowadzę negocjacje z klubami zainteresowanymi kontraktem z Freddiem. Mamy też spotkania podsumowujące, na których dziękujemy naszym partnerom z minionego sezonu. Planuję wszystko, co będzie nam potrzebne w kolejnym roku: współprace, partnerów, zespół, logistykę, treningi, kluby… Tak, ta lista bywa bardzo długa. Muszę się w końcu upewnić, że Freddie będzie przygotowany do sezonu na wszystkich polach.
– Zajmujesz się też motocyklami czy tę część obowiązków oddajesz całkowicie w ręce mechaników?
– Wiem o motocyklach już znacznie więcej niż kiedyś. W każdym sezonie uczę się na ich temat coraz więcej. Ale to nie moja praca, więc pomagam tylko z tym, na czym się znam. Nasi mechanicy wykonują wspaniałą pracę i ufam im na sto procent.
– Jak to jest być kobietą w takim zmaskulinizowanym środowisku?
– Dorastałam z dwoma starszymi braćmi i zawsze byłam chłopczycą, więc w sumie o tym nie myślę… Sądzę, że bardziej niż ja środowiskiem, to środowisko jest zszokowane mną, ale to już nie mój problem. Jeśli ktoś chce współpracować z Freddie'em, musi skontaktować się ze mną, a ja owszem, jestem kobietą. Jak to się komuś nie podoba, to ma problem, bo ze współpracy nici. Tak to działa.
– Trzymasz się z innymi kobietami w środowisku?
– Niestety, nie znam żadnych innych menedżerek, które zajmowałyby się zawodnikami tak, jak ja. Za to kumpluję się z żonami kilku zawodników. Jeśli chodzi o bliskość profesji, to jedyną osobą, jaka przychodzi mi do głowy, jest Patrycja Świącik z naszego polskiego klubu, Włókniarza Częstochowa. Jest świetna!
– Wkurza cię raczej czy bawi, kiedy czytasz w mediach artykuł o sobie i dziennikarzy interesuje tylko to, czy jesteś dziewczyną Fredrika?
– Niezbyt mnie interesuje, co media piszą o mnie czy o mojej relacji z Freddie'em. Ważne, że my wiemy, jak układają się stosunki między nami. Teoryjki spiskowe nas zwyczajnie bawią.
– A jaką radę byś miała dla dziewczyn, które chcą wejść w ten świat?
– Mogę im powiedzieć prosto: bądźcie pewne tego, co chcecie w żużlu robić. Nie akceptujcie niefajnych zachowań tylko dlatego, że jesteście dziewczynami. Noście głowę wysoko i bądźcie z siebie dumne każdego dnia.
– Gdyby natomiast podejść do sprawy szerzej: jakie cechy powinien mieć dobry menedżer, niezależnie od płci?
– Cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. A do tego silną psychikę.
– To nie brzmi jak cechy dane raz na zawsze. Na pewno trzeba czasem ładować baterie. Jak ty ładujesz swoje?
– Staram się dbać o moje życie i kultywować zdrowy jego zdrowy styl, co bywa trudne, ponieważ choruję na serce i mam wszczepiony rozrusznik. Ale robię, co w mojej mocy, żeby zdrowo jeść i dużo ćwiczyć.
– Elementem procesu ładowania baterii jest też z pewnością Bellman Garry, najbardziej znany jamnik żużla. Czy to także sposób na stymulację kariery Freddiego?
– Jestem przekonana, że obecność Bellmana Garry'ego daje Freddiemu dużo dobrej energii. Psy widzą w ludziach to, jacy oni są naprawdę, i za to ich kochają. Myślę, że biorąc pod uwagę, jaką osobą jest Freddie, Bellman G. wpływa znakomicie na jego sportowy rozwój i równowagę psychiczną. Zresztą, obecność psa na zawodach cieszy cały zespół.
– Czyli co, Fredrik zostanie mistrzem świata w tym sezonie?
– Zaryzykuję stwierdzenie, że jeśli nie przytrafi się żadna kontuzja i przez cały sezon będziemy się trzymać wypracowanego planu to tak, Freddie zostanie IMŚ. W tym momencie to najbardziej technicznie jeżdżący zawodnik. Staje się dzięki temu coraz trudniejszym przeciwnikiem, poza tym wciąż się rozwija i właściwie każdy wyścig czyni go lepszym żużlowcem.
– Życzę tobie i całej ekipie, żeby te słowa okazały się prorocze. Dzięki za wywiad.
– Również dziękuję.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!