W niedzielnym pojedynku, pomiędzy Unią Tarnów, a Car Gwarant Startem Gniezno, emocje sięgały zenitu do samego końca. Ostatecznie gospodarze wygrali 46:44, a jeden z liderów „Jaskółek” zdobył w nim 6 punktów. Artur Czaja, bo o nim mowa, nie był jednak z tego rezultatu wcale zadowolony.
W ostatnich spotkaniach nasz rozmówca przyzwyczaił swoich kibiców do lepszych wyników. Tym razem pierwsze dwa biegi w ogóle mu nie wyszły i zdobył on w nich zaledwie jedno „oczko”. W dwóch kolejnych dorzucił 5, aby w 14. odsłonie dnia linię mety ponownie minąć na końcu stawki – jak w swoim pierwszym starcie. Co było powodem tak niestabilnej dyspozycji? – Szczerze mówiąc, sam nie wiem, co się działo. Nie mogłem w ogóle dogadać się z motorami. Nie miałem tych startów, co zawsze, ani trasy. Po prostu nic mi nie pasowało. Nawet, gdy wygrałem jeden bieg, to w taki sposób, że nie czułem, żeby to wyglądało jakoś super. Nie wiem, co mogę więcej powiedzieć. Dla mnie to jest po prostu porażka. Po zdobyciu tych sześciu punktów czułem się, jakbym zrobił zero – ocenił szczerze swój ostatni ligowy występ, Artur Czaja.
Tym razem, podobnie jak poprzednio, wychowanek częstochowskich „Lwów” brał udział w przedmeczowych treningach. Nie przyniosło to jednak oczekiwanych rezultatów. – Byłem w Tarnowie przed meczem. Trenowałem dwa dni. W sobotę wszystko było ok, nie wiem, co podziało się w niedzielę. Sprawdzały się całkowicie inne ustawienia. Zacząłem mecz na tych, które dzień wcześniej na treningu były dobre. W dniu meczu zachowywały się jednak beznadziejnie. Musiałem po prostu czegoś szukać. Zmieniłem coś w motocyklach, wygrałem bieg, ale i tak czułem, że to nie było najlepsze – dodał.
Atmosfera sięgnęła zenitu w końcówce spotkania. Zapytaliśmy Czaję, jak odbierał ostatni bieg, w którym wygrana tarnowian 5:1, dała im końcowe zwycięstwo z rywalami, różnicą dwóch punktów. – Szczerze mówiąc nie oglądałem ostatniego biegu, bo zastanawiałem się, co się stało, że ja przegrałem ten czternasty (uśmiech).
Kolejna ligowa potyczka czeka podopiecznych Tomasz Proszowskiego już w niedzielę w Łodzi. Tam Unia będzie bronić zaliczki w postaci ośmiu punktów. Nasz rozmówca nie jest jeszcze zaznajomiony z nowym owalem Orła, który oddano do użytku w zeszłym roku. Punkt bonusowy jest w zasięgu, można również pokusić się o wygraną na wyjeździe. – Ani razu jeszcze nie jeździłem na tym nowym stadionie w Łodzi. Z pewnością chciałbym wyjechać na próbę toru, bo nie miałem okazji do startów w tym miejscu. Nastawiam się dobrze, jeśli wszystko będzie w porządku, to na każdym torze można zrobić dobry wynik. Zawsze jest szansa wygrać. To jest tylko żużel. Raz można zrobić komplet, a kolejnym razem sześć punktów – zakończył rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Artur Czaja.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!