Porażką w stosunku 42:48 zakończył się wyjazdowy pojedynek Unii Tarnów z Lokomotivem Daugavpils. Do najjaśniejszych punktów tego dnia i spotkania z rywalami z dalekiej Łotwy można z pewnością zaliczyć występ Artura Czai, który zakończył mecz z dorobkiem 10 „oczek”, wywalczonych w 4 startach.
Ostatnie tygodnie nie należały do łatwych dla naszego rozmówcy – słabsze występy, absencja w Ostrowie Wielkopolskim oraz brak miejsca w awizowanym składzie na pojedynek w Daugavpils. Ostatecznie wskoczył on do zestawienia przy absencji Petera Ljunga i swoją szansę zdecydowanie wykorzystał. – Mega się cieszę. Szkoda, że tak nie było w połowie sezonu. Kilka meczów nie poszło mi tak, jak powinno. Co mogę powiedzieć po tym? Znowu zmieniłem silnik (uśmiech) i to zagrało. Pojechałem po prostu trochę „w ciemno” i było dobrze – ocenił swój występ, Artur Czaja.
Przed dwoma laty tarnowska Unia wygrała wyjazdowe starcie z Lokomotivem w rozmiarze 51:39, a wówczas zawodnik zgromadził 8 punktów z dwoma bonusami, również w czterech biegach. Dorobek zatem podobny, choć według niego tor się różnił. Dodatkowo gospodarze mocno go nawadniali, ale to akurat jemu na pewno nie przeszkadzało. – W tym meczu tor był zupełnie inny niż dwa lata temu, jak również przed rokiem (w barwach rybnickiego ROW-u – przyp. red.). Można powiedzieć, że za każdym razem, gdy przyjeżdżam na Łotwę, to jest on twardy, ale później w zawodach zachowuje się zupełnie inaczej. Mnie się wydaje, że samemu lepiej mi się jechało przez to, że był on bardziej mokry. Nie był to taki beton, nie było tak twardo i była możliwość „zaczepić się” za coś – skomentował stan nawierzchni na stadionie Lokomotivu.
Czaja do składu wskoczył w ostatniej chwili. Czy to dało mu większego „kopa”, aby pokazać się z dobrej strony? – Zawsze jadę na zawody zmotywowany i chcę zrobić dobrzy wynik. To nie zależy jednak tylko ode mnie. Ja zawsze chcę dobrze, a niekiedy nie pozwala na to po prostu sprzęt. Dzieje się wówczas tak, a nie inaczej – dodał krótko.
Lepsza postawa wychowanka częstochowskiego Włókniarza to z pewnością dobry prognostyk przed decydującą fazą sezonu w rozgrywkach Nice 1. Ligi Żużlowej. – Mam nadzieję, że już będzie lepiej. Teraz nie ma takich ciepłych dni. Pogoda się zmieniła i te silniki, które jechały mi dobrze na początku sezonu, pasują na takie zimniejsze dni. Mam nadzieję, że to się sprawdzi i będzie już dobrze do końca sezonu.
Przed tarnowskimi „Jaskółkami” teraz rywalizacja półfinałowa w PGG ROW-em Rybnik. Jak ocenia ją zawodnik, który reprezentował zespół rywali w ubiegłym roku? – Pierwszy mecz jedziemy u siebie. Poprzednio pokazaliśmy, że umiemy na naszym torze wygrywać z każdym, a w Rybniku nie przegraliśmy wcale jakoś znacząco, tak jak inne drużyny – zaznaczył, na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, Artur Czaja.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!