Abramczyk Polonia Bydgoszcz stoi przed ryzykiem całorocznego osłabienia. Josh Grajczonek, Australijczyk z polskim obywatelstwem, znalazł w swoim kraju na tyle dobrze płatną pracę, że… nie jest przekonany do ścigania w tym sezonie.
W listopadowym okienku transferowym bydgoszczanie zakontraktowali wielu obcokrajowców, ale tylko dwójka seniorów legitymowała się polską licencją. To Kamil Brzozowski i Josh Grajczonek, którzy pozostali w zespole po awansie z 2. Ligi Żużlowej. W ostatnich dniach do tej krótkiej listy dołączył drugoligowy „gość”, Patryk Rolnicki. „Gryfy” mają także kilku kandydatów na drugiego „gościa”.
To wcale nie oznacza, że konkurencja w składzie się zwiększy, gdyż Josh Grajczonek… może w tym roku w ogóle nie przylecieć do Europy! – Od dwóch albo nawet trzech miesięcy pracuje w Australii w kopalni złota, ma tam dobre pieniądze i nie wiadomo, czy będzie mu się opłacało przyjeżdżać do Polski – przyznaje prezes Polonii, Jerzy Kanclerz, w rozmowie z portalem polskizuzel.pl. – Z niewolnika nie ma pracownika. Ja się wczuwam w jego rolę i nie dziwię się, że ma wątpliwości. Jak jeździł w Anglii i w Polsce, to jakoś mu się to opłacało. Jednak Anglia niepewna, a w Polsce zarobki spadły, więc nic nie wiadomo. Grajczonek musi sobie skalkulować, czy przy tysiącu złotych netto za punkt ma to sens.
W głowie Jerzego Kanclerza jest już kilka wariantów na wszystkie możliwe sytuacje. – Poza wszystkim, to nic nie jest takie łatwe. Grajczonek przybrał na wadze, bo z racji tego, że pracuje, nie ma tyle czasu, żeby dbać o formę. Na teraz jego szansę na jazdę w Polsce oceniam fifty-fifty. Jesteśmy jednak gotowi na to, że trzeba będzie wdrożyć inne rozwiązanie. Mamy gościa Patryka Rolnickiego, mamy też nadwyżkę juniorów. Zawsze możemy jednego z nich wpisać do podstawowego składu i posiłkować się jokerem Andreaem Lyagerem – mówi prezes „Gryfów”.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!