Jeszcze do niedawna częstochowski tor uznawano za jeden z najlepszych do ścigania i wyprzedzania. Emocje i możliwości przeprowadzania akcji po szerokiej i przy krawężniku to był znak firmowy SGP Areny.
Świetne widowiska sportowe i ściganie do samego końca, ostatniego wirażu piętnastego wyścigu meczu ligowego sprawiały, że mecze w Częstochowie, aż chciało się oglądać. Dodatkowo wielu chciało, by rozgrywać tutaj większe imprezy typu rundę Grand Prix czy Międzynarodowe Indywidualne Mistrzostwa Ekstraligi, bowiem takie turnieje potrzebują show. Niestety, gdzieś to się wszystko zatraciło w Świętym Mieście i w ostatnich miesiącach te mecze są najzwyczajniej w świecie… nudne. Liczy się głównie moment startowy, rzadko można sobie pozwolić na jazdę w stylu Grigorija Łaguty czy Piotra Protasiewicza po samej bandzie. – Nigdy nie ma powtarzalności. To nie wynika z tego, że źle przygotowujemy tor, ale wszystkie inne czynniki też na to wpływają – pogoda, ilość wody czy także czasem sędziowie i komisarze mają coś do powiedzenia w tym temacie. W piątek było akurat tak, że lepiej z ustawieniami trafili goście, którzy wygrywali z nami na starcie i było im znacznie lepiej. Na trasie, owszem, niewiele się działo, ale później ten owal był już taki, jakiego byśmy sobie życzyli – mówił po meczu Michał Świącik.
Współpracująca z naszym serwisem ekipa GuruStats przygotowała kilkanaście dni temu zestawienie najlepszych widowisk pod względem mijanek. Na czele znalazł się Wrocław przed Lesznem i dopiero na trzecim miejscu był obiekt forBET Włókniarza. GuruStats nie ukrywa, że… "Na częstochowskim torze mogliśmy zobaczyć kapitalne popisy Emila Sajfutdinowa, które zakończyły się nieprawdopodobnym wyprzedzeniem na ostatnim łuku. Obiekt forBET Włókniarza kolejny raz pewnie zajmuje miejsce na podium, ale biorąc pod uwagę widowiska z poprzednich lat, wynik jest nieco rozczarowujący". Adrian Miedziński zapytany po meczu z Get Well Toruń o fakt, że ten tor po raz kolejny nie do końca im sprzyjał, odpowiedział. – Nie wyglądało to na początku kolorowo, a Toruń jechał naprawdę dobrze. Mamy pewne wnioski, bo też sobie „kombinujemy” z torem i mamy jeszcze jeden mecz u siebie przed ewentualnymi play-offami. Musimy go jeszcze lepiej przygotować, by nam mocniej sprzyjał i był bardziej do walki. Trener na pewno wszystko przeanalizuje, a każdy przekaże mu swoje sugestie. Teraz mamy mecz wyjazdowy, a za dwa tygodnie dopiero u nas, więc zobaczymy co z tego wyjdzie. Ważna też będzie pogoda bo przy naszym klimacie to może się wszystko wywrócić do góry nogami.
W piątkowym meczu forBET Włókniarza z Get Well Toruń najlepiej radził sobie Leon Madsen (12 pkt + bonus), a cennych dziewięć oczek dorzucili także – Paweł Przedpełski oraz Adrian Miedziński. W kratkę spisywał się Matej Žagar, któremu nie udało się wygrać żadnego biegu, ale też w pięciu biegach nie zapisał przy swoim nazwisku żadnego zera. – Mam zakupiony nowy sprzęt. Prędkość była bardzo dobra i jestem z niego zadowolony. Trochę nam szkoda, że nie mogliśmy wyprzedzać częściej. Ta szpryca hamowała strasznie i gdy zrobiłem dwa razy akcję, że przechodziłem z czwartej pozycji na trzecią to tylko pod zawodnika, by ją właśnie ominąć i skrócić tor jazdy. Muszę popracować nieco z dopasowaniem tego sprzętu na start.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!