Orzeł Łódź nie dostał licencji na starty w sezonie 2019 ze względu na brak umowy dotyczącej wynajmu stadionu. Czas na odwołanie mija 13 grudnia, a tymczasem jak informuje klub nikt się z Witoldem Skrzydlewskim w tej sprawie nie kontaktuje.
Mało kto wyobraża sobie, aby łódzki Orzeł został ligowego speedwaya, lecz… – Nikt z nami nie rozmawia, a jest już 11 grudnia – mówi prezes Witold Skrzydlewski. – Klęczę tylko w kościele i nie będę tego robić przed urzędnikami. Jeśli miasto nie widzi potrzeby, żeby w mieście był żużel, to nic nie zrobimy. Podkreślam, że nie chcemy nic innego niż pozostałe kluby. Zależy nam na takiej samej umowie na wynajem obiektu. Tymczasem cały czas jesteśmy traktowani jak powietrze. Uważam, że to zemsta, bo ten stadion został wybudowany za zbyt małe pieniądze w porównaniu z innymi obiektami. Od samego początku mieliśmy pod górkę – dodaje główny sponsor Orła.
Jak informuje oficjalna strona pierwszoligowego klubu – Orzeł już od dawna prowadził korespondencję, w której ostrzegał władze miasta i zarządcę obiektu, że klub może nie otrzymać licencji. – Informowaliśmy, że do 29 listopada potrzebujemy dokumentu uprawniającego nas do korzystania ze stadionu. Nikt nie chciał z nami rozmawiać. 5 grudnia, a więc po terminie, MAKiS przesłał nam list intencyjny z wsteczną datą, z którego wynika, że jeśli będzie kiedyś zarządcą obiektu, to być może go nam wynajmie – tłumaczy Skrzydlewski.
Na odwołanie Orzeł ma czas do czwartku. To będzie sądny dzień dla łódzkiego klubu i przyszłości drużyny. – Jeśli miasto nie podejmie z nami rozmów, to sprawdzą się słowa pana Grajewskiego i na stadionie będzie można organizować wyścigi psów. Nie wiadomo jedynie czy takich rasowych czy kundelków – wyjaśnia prezes. – Argument, że obiekt nie został jeszcze odebrany, jest pozbawiony sensu. Ta zwykła gra prowadzona po to, żeby wykonawca przez całą zimę miał na swoim utrzymaniu stadion. Umowę można przecież sporządzić w odpowiedni sposób. Wystarczy dodać zapis, że wchodzi ona w życie, kiedy stadion zostanie przejęty przez MAKiS – przekonuje prezes.
Przypomnijmy, że Orzeł Łódź na nadchodzący sezon zbudował całą interesujące zestawienie. Lech Kędziora ma na chwilę obecną do swojej dyspozycji m.in. Rafała Okoniewskiego, Hansa Andersena, Daniela Jeleniewskiego, Tobiasza Musielaka czy Rohana Tungate'a.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!