Zawodnicy z Tarnowa przyjechali wczoraj do Grudziądza opromienieni ostatnim domowym zwycięstwem z Fogo Unią Leszno. Radość z tego niemałego sukcesu nie poniosła jednak ich do pierwszego wyjazdowego triumfu.
MRGARDEN GKM Grudziądz miał nóż na gardle i musiał wygrać najlepiej za trzy punkty. Jaskółki oczekiwały ciężkiej przeprawy, więc wyznaczyły sobie cel minimum na to spotkanie. Na ich nieszczęście nie został on zrealizowany i walka o utrzymanie nabiera rumieńców – Gratuluję drużynie z Grudziądza za to, że wytrzymała ciśnienie. Dalej są w grze o utrzymanie. Dla sportu to dobrze, że będziemy walczyć do samego końca. Planem minimum było zdobycie punktu bonusowego i boli to, że nie udało się nam go zdobyć – powiedział Paweł Baran na pomeczowej konferencji prasowej.
Trener beniaminka nie ukrywa, że w drugiej części zawodów nie było mu łatwo. Z bardzo twardą nawierzchnią grudziądzkiego owalu zapoznali się Kenneth Bjerre i Artur Mroczka. Obaj doskwierali z tego powodu spory ból. – Kenneth później też nie był w stanie nawiązać walki z rywalami. Po biegu sam powiedział, że nie da rady jechać i uskarżał się na ból pachwiny. Przy upadku spadła mu noga z haka i nie miał szans na uratowanie się z tej sytuacji. Potłukł się też Artur Mroczka i tak naprawdę, to w biegach nominowanych pojechali Ci, którymi dało się jechać. Brawa dla chłopaków, że wyciągnęli coś jeszcze z tego – dodał opiekun Jaskółek.
Grupa Azoty Unia Tarnów zajmuje obecnie piąte miejsce w PGE Ekstralidze. Ich miejsce wydaje się bezpieczne, ale to tylko złudzenie. Obecnie mają tylko dwa oczka przewagi nad zamykającymi tabelę grudziądzanami. Jaskółki do zapewnienia sobie ligowego bytu muszą w dalszym ciągu wygrywać domowe spotkania.
Źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!