Vaclav Milik to zawodnik, który nie traci pozytywnego nastawienia. Nie odpuszcza, nawet gdy sprzęt płata mu figle, a ostatnio płata dość często. Mimo to, radzi sobie zarówno w zawodach PGE Ekstraligi, jak i w Indywidualnych Mistrzostwach Europy.
Rafał Dobrucki, trener drużyny Betard Sparta Wrocław określił jazdę Vaclava Milika w tym sezonie “czeskim przeplatańcem”. Waszek już nie raz wspominał, że ciągle szuka, zmienia ustawienia w motocyklach i w rezultacie potrafi zaskoczyć in plus, a czasem na minus.
Podczas spotkania Sparty Wrocław z Get Well Toruń Waszek jako jedyny w tym meczu zwyciężył z Nielsem Kristianem Iversenem swój pierwszy bieg. Miał jednak też słabsze momenty, jak bieg 8, w którym nie podjął walki o miejsce punktowane. Jak później powiedział. – Czułem, że czegoś jeszcze brakuje mojemu motocyklowi. Musiałem coś zmienić, bo naprawdę ten tor szybko się zmieniał. Jak zdobyłem po raz drugi 3 pkt., to czułem, że ten tor jest coraz twardszy i chciałem się szybko dopasować. Delikatnie coś zmieniłem i okazało się, że w złą stronę, bo ze startu już w ogóle nie wyjechałem. Później wróciłem do tego, co było wcześniej i było od razu lepiej.
Mecz zakończył się remisem. Podczas konferencji pomeczowej Milik podsumował występ swojej drużyny: Nie jestem w pełni zadowolony, bo chcieliśmy to spotkanie wygrać i liczyliśmy, że wygramy. Trenowaliśmy tutaj. Na początku szło nam bardzo dobrze, ale potem straciliśmy starty. Pogratulował też rywalom, dodając w rozmowie. – Później chłopcy z Torunia lepiej się dopasowali i trudno było ich ścigać. Każdy chciał się dopasować tak, jak torunianie. Oni to szybko znaleźli. Jak byliśmy na naszych treningach, to dużo sprawdzaliśmy i myśleliśmy, że będziemy potrafili szybko do tego dojść, jak będzie jakaś zmiana, ale się nie udało. Szacunek do chłopaków z Torunia, bo wydaje mi się, że dopasowali się do tego toru najszybciej ze wszystkich, co do nas tutaj przyjeżdżali.
W fazie play-off wrocławianie trafią najprawdopodobniej na Unię Leszno. Czeski zawodnik w tej kwestii nie traci optymizmu. Na pytanie, czy z drużyną Stal Gorzów byłoby łatwiej, odpowiedział – Mnie się wydaje, że jest bardzo dobrze, że jedziemy z Unią Leszno. Ja chciałem, żebyśmy wpadli na chłopakami z Leszna, bo z nimi potrafimy dobrze jeździć. Będziemy bardziej tacy “napompowani”, że z nimi jedziemy. Potrafimy to wygrać.
Milik nie odpuszcza sobie także cyklu Tauron Speedway Euro Championship. Podczas zmagań w Daugavpils Czech dobrze się ścigał, choć przy wyborze pola startowego na finał popełnił błąd. Finałowy bieg przejechał na ostatnim miejscu, co w rozmowie Waszek skomentował tak. – Całe zawody były super, ale moja decyzja przed finałem, jak wybrałem sobie pole startowe, nie była dobra. Już dawno nie wybrałem sobie tak źle. Myślałem, że czwarte pole jest ok. Dwa razy dobrze z drugiego pola nie wystartowałem, więc stwierdziłem, że trzeci raz też się nie uda, dlatego wybrałem czwarte pole. Ale jak przyjechałem na ten start w biegu finałowym na to czwarte pole, to już wiedziałem, że chyba nic z tego nie będzie. To tylko udowadnia, że dobry wybór to połowa sukcesu.
Teraz w SEC każdy punkt jest na wagę złota, dlatego Milik o swoich zmaganiach w Daugavpils mówi tak. – Mogły być z tego finału jakieś punkt, bo są bardzo ważne. Jestem teraz na 7 miejscu, a 4 punkty brakuje mi do 4 miejsca. To naprawdę dużo, bo SEC w tym roku jest bardzo wyrównany. Jak jednak dodał: Chcę zrobić lepszy wynik nie tylko po to, by utrzymać się w piątce, ale też walczyć o coś więcej.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!