To dla nikogo nie był łatwy sezon – nieprzewidywalny i pełen wyzwań oraz przeszkód związanych z pandemią koronawirusa. Betard Sparta Wrocław finalnie zakończyła go z brązowym medalem. Czas na podsumowanie sezonu w wykonaniu wrocławskich żużlowców.
Poszczególne spotkania raz rozstrzygane były na korzyść podopiecznych Dariusza Śledzia, a raz przypomniały istny horror rodem z kinowych ekranów. Mimo wszystkich przeciwności losu i wielu nieoczekiwanych zwrotów akcji udało im się wyjść obronną ręką i na szyjach całej wrocławskiej ekipy zawisł w październiku brązowy krążek. Ważny udział w tym wszystkim miała instytucja gościa, a w tej roli wystąpił Chris Holder.
Rozpoczęcie tegorocznych rozgrywek nie było takie jakiego wszyscy oczekiwali, bowiem pierwsze mecze odbył się bez udziału publiczności. Wrocławianie sezon rozpoczęli od wysokiego C pokonując ekipę z Lublina 55:35, lecz później nadszedł gorzki smak porażek i kolejne dwa wyjazdowe spotkania z Fogo Unią Leszno oraz Eltrox Włókniarzem Częstochową rozstrzygnęły się na korzyść gospodarzy. Wygrana, dwie przegrane i remis z RM Solar Falubazem Zieloną Górą – tak wyglądały początki Betard Sparty Wrocław w sezonie 2020. Warto wspomnieć o meczu domowym z MRGARDEN GKM Grudziądz, który upłynął pod znakiem ciągłych rekordów toru. Na szalenie przyczepnym torze padło ich aż 6.
Starciem, o którym mówiono jeszcze bardzo długo po jego zakończeniu było spotkanie, które odbyło się 23 sierpnia. Chris Holder jednego dnia wystąpił w dwóch spotkaniach w Polsce. O godzinie 14:00 reprezentował barwy swojej toruńskiej drużyny na MotoArenie, a następnie udał się do Zielonej Góry helikopterem, gdzie czekała na niego cała wrocławska ekipa, w której startował jako „gość”. Przelot zajął godzinę i już przed 18:00 Australijczyk pojawił się na zielonogórskim owalu. Wszystko przebiegało bardzo szybko, a sprzęt, na którym startował Mistrz Świata z 2012 roku czekał na niego już w Zielonej Górze, gdyż Holder motocykle wysłał tam wcześniej, a sam w Toruniu startował na rezerwowych maszynach. Australijczyk zdobył 8 punktów i przyczynił się do wygranej zespołu.
Wygrane w Zielonej Górze oraz w Rybniku przybliżyły Wrocław do bram fazy play-off, która w pewnym momencie znacznie się oddaliła. W wejściu do najważniejszego etapu sezonu pomogły również przegrane największych rywali – Częstochowy oraz Lublina. Taki obrót spraw doprowadził do pojawienia się Wrocławia w top 4 sezonu 2020 i dalszej walki o medale. Jednak szczęście nie trwało zbyt długo. Wrocławianie musieli walczyć bez Maksyma Drabika oraz Taia Woffindena, który w meczu z Moje Bermudy Stalą Gorzów upadł na tor wraz z Nielsem-Kristianem Iversenem i doznał poważnego urazu ręki, gdzie później konieczna była operacja. Tym samym Brytyjczyk mógł pożegnać się już z sezonem i wspierać swoją drużynę z wysokości trybun. W decydującym starciu o brązowy medal niezwykle ważnym ogniwem okazał się Chris Holder, który zdobył 14 pkt i poprowadził wrocławską drużynę na trzeci stopień podium.
Rozczarowująca przez większą część sezonu była forma Maxa Fricke’a. Świetne mecze w wykonaniu Gleba Czugunova, niezawodny Tai Woffinden, magiczny Maciej Janowski i solidny Chris Holder – to główne motory napędowe zespołu z Wrocławia. Czas więc na krótkie podsumowanie formy każdego z zawodników BETARD Sparty.
Kapitan Sparty, Maciej Janowski, kolejny raz pokazał, że jest światowej klasy żużlowcem. Solidny punkt zespołu i wielkie oparcie dla kolegów. W każdym meczu można było liczyć na „Magica”, jego odpowiednią zdobycz punktową oraz słowa otuchy. Określany przez wielu królem Stadionu Olimpijskiego, który potrafił oczarować każdego. Janowski to zdecydowanie najrówniejszy zawodnik, jeśli chodzi o formę w sezonie 2020. Od samego początku objął fotel lidera i dzielił go z Taiem Woffindenem, który zasłynął z najlepszej średniej biegowej – 2,169. Cokolwiek się nie działo Brytyjczyk zawsze był przy drużynie. Użyczał swojego sprzętu i również służył dobrym słowem. Światowej klasy zawodnik z ogromną charyzmą, gotów do poświęceń i zaciekłej walki na torze, którą nie raz nas „nakarmił”. Kontuzja Brytyjczyka pomogła natomiast Danielowi Bewley’owi, który nie mógł się odnaleźć w ekstraligowych realiach. W momencie. gdy Bewley zaczął startować na sprzęcie 3-krotnego mistrza świata, pokazał jak ogromny potencjał w nim drzemie.
Największy postęp w porównaniu do sezonu 2019 zrobił Gleb Czugunow. Wykonał kawał dobrej pracy i przyczynił się do wielu zwycięstw. W niektórych przypadkach to właśnie on wraz z Taiem Woffindenem i Maciejem Janowskim poprowadzili zespół do wygranej, a wyścigi w wykonaniu Czugunowa oglądało się z wypiekami na twarzy. Pewny punkt drużyny, który ratował biegi juniorskie. Po stronie seniorskiej taką osobą był Chris Holder. Australijczyk radził sobie lepiej na wyjazdach niż w meczach domowych we Wrocławiu. W sezonie 2020 gościnnie zakładał barwy wrocławskie i zdobywał punkty, które okazywały się niezwykle pomocne. Solidna druga linia, a w meczu rewanżowym o brązowy medal z RM Solar Falubazem Zieloną Górą lider, który wciągnął drużynę na trzeci stopień podium pod nieobecność kontuzjowanego Taia Woffindena.
W tej całej układance brakowało jednak drugiego juniora, gdyż ani Przemysław Liszka ani Michał Curzytek nie sprawdzali się w tej roli. Ich jazda była niestety sporo poniżej oczekiwań, a to nie ułatwiało zadania i walki o medale. Koniec końców wszystko skończyło się lepiej niż wyglądało to w końcówce sezonu i na szyjach żużlowców Betard Sparty Wrocław mogliśmy podziwiać brązowe krążki.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!