Przez ostatnie tygodnie można było zaobserwować, że w siedzibie Car Gwarant Kapi Meble Budex Startu Gniezno doszło do lekkiego przewietrzenia kadry. Z klubem pożegnało się kilku zawodników oraz Dyrektor klubu. Głos w tej sprawie zabrał Rafael Wojciechowski, który na łamach StartTV opowiedział o obecnej sytuacji przy W25.
Wiadomość o odejściu Piotra Mikołajczaka rozeszła się szerokim echem wśród gnieźnieńskiej żużlowej społeczności. Nie da się ukryć, że były już Dyrektor GTM Startu Gniezno wpłynął znacząco na rozwój tej dyscypliny w pierwszej stolicy, a jego odejście może zastanawiać nad dalszym funkcjonowaniem klubu. Rafael Wojciechowski nie ukrywa wdzięczności za jego wkład i zapewnia, że działaczy czeka obecnie zdecydowanie dużo pracy nad przygotowaniem do sezonu. – Chciałbym podziękować Piotrowi za cztery lata wspólnej pracy. Życzę mu wszystkiego dobrego, a my musimy zakasać rękawy, bo czeka nas mnóstwo pracy. Uzupełniony został skład zarządu i mocno walczymy o to, aby klub wypełniał plany, które sobie wcześniej założył. Działanie klubu nie zostało zmienione – uspokaja.
Stan owalu w Gnieźnie bywał często tematem zagorzałych dyskusji. Dało się zauważyć, że zawodnicy często gubili ustawienia, a sam motyw atutu własnego toru zdawał się być lekko nadszarpnięty. W ciągu ostatnich dni doszło do gruntowanych prac. Jak opowiada menadżer, na tor zostało wyspane ponad 150 ton materiału. – Faktycznie dowieźliśmy na stadion ponad 150 ton innego materiału o wielkości od 3 do 5 milimetrów. Ma to pomóc w utworzeniu nowego toru, o wiele bardziej przyczepnego. Myślę, że brakowało tego materiału w Gnieźnie, dlatego ten owal był twardy. Efekty nie będą natychmiastowe, ale będziemy mogli operować o wiele bardziej torem, niż miało to miejsce do tej pory. Chcemy sprawić, że na naszym owalu będzie widowiskowe ściganie. Tor zostały wyrównany i przygotowany do zimy – zapowiada Rafael Wojciechowski.
Kadra względem sezonu 2020 ulegnie lekkiej zmianie. W drużynie udało się zatrzymać Oskara Fajfera, Timo Lahtiego czy obiecującego Duńczyka – Frederika Jakobsena. Jednakże założenia były inne, a klub dążył do zatrzymania całościowej obsady: – Chcieliśmy zatrzymać cały zespół. Przychodzi jednak ten okres, kiedy zmiany są nieuniknione. Niestety, nie udało nam się zatrzymać Adriana Gały i Oliviera Berntzona. Zawodnicy myśleli o zmianach, więc jedną z nich było otoczenie. Rozumiem, że potrzebują oni rozwoju sportowego. Po pewnym czasie, w życiu sportowca potrzeba nowej motywacji, aby jego wyniki stawały się lepsze. Jestem wdzięczny za te cztery lata i mocno trzymam kciuki za nich. Mam nadzieję, że nadal będziemy utrzymywać pozytywną relację, bo w takiej się rozstaliśmy.
Swoje odejście zadeklarował Szwed Olivier Berntzon. Ten 27-letni zawodnik zapisał się w pamięci tutejszych kibiców, ale ostatni sezon wyglądał na nieco problematyczny. „Oli” dużo mówił o torze, który nie pasował do jego preferencji, a swój prawdziwy potencjał pokazywał na meczach wyjazdowych: – Prawda jest taka, że Oliviera ciężko było już zatrzymać w zeszłym roku. Miał on obawy do tego, że tor mu nie podpasuje. Zmiana klubu w Polsce to nie jedyna, która szykuje się w jego życiu. Zmienił on też klub w Szwecji, a w przyszłym sezonie będzie stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. Życzę mu powodzenia, ale jego odejście nie pokrzyżuje nam planów. Wprowadzamy plan B. Może nie będziemy murowanym faworytem do awansu, ale chcemy powalczyć o zaskakujące zwycięstwo. Taki jest nasz cel, a ja uwielbiam pracować z ambitnymi zawodnikami – stwierdził menadżer czerwono-czarnych.
Źródło: StartTV
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!