Nie milkną echa po ostatnim meczu fazy zasadniczej 2. Ligi Żużlowej. Jak już informowaliśmy wcześniej, żużlowy światek obiegła informacja o nieregulaminowych częściach w motocyklu Huberta Łęgowika. Według prezesa Iveston PSŻ Poznań, jest to jednak wielki fake news.
Mecz pomiędzy OK Kolejarzem Opole i Iveston PSŻtem Poznań miał zadecydować o tym, która z drużyn wystartuje w fazie play-off w sezonie 2018. Według informacji podawanych do opinii publicznej, przed meczem w parku maszyn rozniosła się plotka o nieregulaminowym gaźniku Huberta Łęgowika. Mimo to, działacze z Poznania uznali, że lepiej nie będzie składać protestu, a wygrać w sportowy sposób. Dziś udało nam się dowiedzieć, że cała sprawa wspomnianego wyżej gaźnika to wielki fake news – Jako prezes zespołu z Poznania zostałem o wszystkim poinformowany dopiero po meczu, choć w kontakcie z parkingiem byłem cały czas. Nasi ludzie, zgodnie z zasadami nie składali żadnego protestu. Tematu gaźnika po prostu nie było. To zwykła parkingowa plotka, która pojawia się w przypadku tak trudnych spotkań. Zgodnie z podanymi mi informacjami, podobne podejrzenia były rzucane w kierunku Denisa Gizatullina, co także okazało się zwykłą plotką – powiedział Arkadiusz Ładziński.
W związku z zaistniałą sytuacją pojawiły się głosy mocno uderzające w poznański klub. Skorpionom zarzucało się świadome przegranie spotkania w Opolu, by nie generować dodatkowych kosztów, jakimi niewątpliwie są mecze półfinałowe – Nie mogę się zgodzić, by ktoś tak o nas mówił. Przed meczem w Opolu specjalnie pojechaliśmy na trening do Rawicza, by tam odpowiednio się przygotować. W końcu tamtejszy tor najbardziej przypomina ten, na którym rywalizowaliśmy o wejście do play-off. Dodatkowo w czasie meczu także były momenty, w których prowadziliśmy. Szyki pokrzyżował nam wyścig numer 11, w którym przegraliśmy podwójnie. Moim chłopcom nie brakowało jednak ambicji. Z drugiej strony, idąc tropem odpuszczania, dlaczego opolanie nie skorzystali z Madsa Hansena, który w półfinałach pojechał tak dobrze? Też chcieli przegrać? Poza tym należy zauważyć, że Hubert pojechał z nami praktycznie identycznie jak w innych domowych meczach, więc nie wiem czego tu się doszukiwać – dodaje prezes PSŻ.
Jak wiadomo, Arkadiusza Ładzińskiego na meczu w Opolu nie było. Włodarz poznańskiego klubu jest jednak zadowolony z pracy swoich kolegów – Wszelkie decyzje, w tym także o proteście, podejmowali w parkingu trener i wiceprezes. Jestem zadowolony z ich postawy, gdyż zachowali się dokładnie tak, jak mieli. Powalczyliśmy sportowo, nie udało się. O tym, że zabrakło nas w play-offach zadecydowały wcześniejsze błędy – komentuje Ładziński.
Jak wiadomo, poznaniacy zakończyli sezon 2018 na piątym miejscu w ligowej tabeli, pokonując jedynie Polonię Bydgoszcz i KSM Krosno. Według prezesa, Skorpionom do szczęścia zabrakło 12 małych punktów meczowych, zdobytych w spotkaniach na własnym torze – Jak wiadomo, przegraliśmy kilka ważnych spotkań na Golęcinie. Wyliczyliśmy, że do szczęścia zabrakło nam zaledwie 12 punktów meczowych, gdyż każde z tych spotkań było na styku. Wygrywając je, skończylibyśmy fazę zasadniczą na wysokim, trzecim miejscu. To jedyna rzecz, którą przed sezonem 2019 chciałbym poprawić – dodał nasz rozmówca.
Jak wiadomo, poznańskie Skorpiony mogą już zacząć przygotowania do sezonu 2019. Prezes klubu nie wie jednak jeszcze co chciałby zmienić przed kolejnymi rozgrywkami – Jest jeszcze za wcześnie, by wyciągać wnioski. Musimy na spokojnie usiąść i zastanowić się co poszło nie tak. Mogę jednak zdradzić, że najprawdopodobniej poszukamy lepszego rozwiązania jeśli chodzi o krajowych seniorów. Więcej jednak nie chcę powiedzieć. W końcu jeszcze nie wiemy na co będziemy mogli sobie pozwolić – zakończył Ładziński.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!