W niedzielę OK Bedmet Kolejarz Opole uda się w podróż do Bawarii. Na torze Trans MF Landshut Devils w samo południe opolanie rozpoczną bój o awans do eWinner 1. Ligi Żużlowej. Piotr Mikołajczak nie zapowiada starania o korzystny rezultat w kontekście walki o awans, lecz po prostu jazdę o triumf na niemieckiej ziemi.
Opolanie już w ubiegłym roku dali bardzo jasny sygnał, że chcą spróbować swoich sił w eWinner 1. Lidze Żużlowej. Wówczas ekipa Kolejarza miała pecha, bo kapitalnie spisywali się zawodnicy Cellfast Wilków Krosno. Po bardzo dobrym okresie transferowym klub ze stolicy polskiej piosenki wydawał się pewnym kandydatem do triumfu w 2. LŻ. W sezonie zasadniczym opolski zespół potknął się tylko raz. – Mecz w Rawiczu traktuję jak wypadek przy pracy. Każdy widział, że jechaliśmy bez naszego lidera Jacoba Thorssella, a w trakcie meczu szybko straciliśmy Madsa Hansena, który po upadku nie był zdalny do kontynuowania jazdy. I tyle. Przed sezonem liczyliśmy się z porażką, albo dwoma, bo to jest sport i wszystko jest możliwe – mówi w rozmowie z kolejarzopole.com Piotr Mikołajczak, menadżer drużyny.
Głównym rywalem w walce o awans miał być Optibet Lokomotiv Daugavpils, ale po wzmocnieniu się Trans MF Landshut Devils to Niemcy spisywali się najlepiej i zasłużenie awansowali do finału. – Od początku to było mocne zestawienie, a jeszcze doszedł Dimitri Berge, który na dzisiaj jest najlepszym żużlowcem 2. ligi. Ekipa z Niemiec wyraźnie się rozjechała, wygrywają wszędzie, a jeszcze dochodzi specyfika ich toru – wyjaśnia menadżer opolan, którzy podczas rundy zasadniczej rozbili Landshut na wyjeździe. – Ten mecz, który tam wygraliśmy 54:36 trzeba puścić w niepamięć. Po pierwsze nie było Berge, po drugie Huckenbeck i Smoliński jeżdżą teraz na zupełnie innym – wyższym poziomie, a po trzecie padał deszcz i tor zaskoczył chyba gospodarzy.
W niedzielę Devils i Kolejarz pojadą o awans w wielkim finale 2. Ligi Żużlowej. Piotr Mikołajczak nie owija w bawełnę i zapewnia, że zespół jedzie do Bawarii postawić pierwszy, duży krok w kierunku awansu. – Absolutnie nie można kalkulować i być minimalistą. Mówię to otwarcie – jedziemy wygrać i ustawić rywalizację w finale pod siebie, aby w Opolu było lżej i aby postawić tylko kropkę nad „i” – zapewnia odważnie, jednak podkreśla, że jest świadomy nieprzewidywalności szalonej dyscypliny, jaką jest żużel. – Z drugiej strony jestem w żużlu od wielu lat i wiem jak nieobliczalny to jest sport, zwłaszcza że dużo zależy od sprzętu. Jedna usterka, czy jeden upadek mogą wszystko zmienić – zaznacza Piotr Mikołajczak.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!