W zeszłym roku, o tej porze, żużlowe środowisko niecierpliwiło się przed rozpoczęciem sezonu. Zawodnicy odjeżdżali pierwsze treningi. Na taki, długo wyczekiwany, zorganizowany na stadionie w Gorzowie, wybrał się fotoreporter Marcin Szarejko. Po uwiecznieniu jazd na "Jancarzu", wracając do domu... tragicznie zginął w wypadku. Dziś mija rok od śmierci "Szarego".
Marcina Szarejko, bądź jego zdjęcia widziało z pewnością większość żużlowych fanów. Nie był on bowiem związany tylko ze Stalą Gorzów. Swoje fotografie zamieszczał również na oficjalnej stronie Speedway Ekstraligi, a także w innych portalach związanych z "czarnym sportem". "Szary" był też częścią naszego zespołu, jednym z redakcyjnych kolegów.
To właśnie on był tak naprawdę twórcą dzisiejszej strony www.stalgorzow.pl. Przez wiele lat wspierał marketingowo i internetowo gorzowski klub. Jego prawdziwą marką były jednak świetne zdjęcia z zawodów żużlowych, jak i piłki ręcznej – czyli sportów, które kochał.
Wszystko trwało jednak do 29 maja 2020 roku. Po treningu, który odbył się na Stadionie im. Edwarda Jancarza, "Szary" wracał do domu, by podzielić się czym prędzej swoimi fotografiami. Niestety, nie zdążył. Zginął w wypadku pod wioską Mironice. Na łuku drogi, jadąc skuterem zderzył się z ciężarówką. Mimo kilkudziesięciu minut ratowania życia Marcina, nie udało się.
– Marcin był bardzo sympatycznym, spokojnym człowiekiem. Był też jednym z założycieli stowarzyszenia kibiców "Stalowcy". Jego talent sprawiał, że robił naprawdę fantastyczne zdjęcia. Zawsze można było liczyć na jego pomoc. Nie lubił rozgłosu, wolał być w cieniu, ale pomimo tego robił kapitalną robotę – wspomina w rozmowie z nami, Kuba Barbasza, wierny kibic gorzowskiej drużyny. – Jego śmierć była dla nas ogromnym szokiem. Wszystko stało się tak nagle. Nikt nie potrafił sobie pomyśleć, że może w ogóle do czegoś takiego dojść. My, jako kibice staramy się na każdym możliwym kroku uczcić jego pamięć. Wczoraj podczas meczu z Apatorem Toruń, wywiesiliśmy specjalny transparent oraz uszytą specjalnie na tę okazję flagę, która należy do jego przyjaciela – Radosława Kaliny – dodaje Kuba.
"Jak mało kto umiałeś zatrzymać ważne chwile. Powodowałeś, że do pięknych momentów mogliśmy wracać kiedy tylko mieliśmy na to ochotę, bo one były wiecznie żywe, w Twoich zdjęciach.
Jak mało kto miałeś ten talent zatrzymywania czasu i łapania go w fotografie. Przed Twoim obiektywem zwyciężaliśmy, pokazywaliśmy radość, czasem chowaliśmy łzy bezsilności, czy gorycz porażki…
Dziś byłeś z nami na treningu. Nikt z nas nie wiedział, że to jest ostatni raz…
Stop Klatka
My wiemy, że w Stalowej Armii jest się na zawsze. Wiemy, że Ty będziesz dalej nas wspierał. Będziesz łapał dla nas najpiękniejsze momenty, które kiedyś wspólnie obejrzymy.
Nie sposób napisać więcej. Łzy rozmywają obraz, wzruszenie ściska serce. Cokolwiek napiszemy i tak będzie za mało. Na zawsze ukochałeś motocykle. Niech ten ostatni zawiezie Cię prosto do nieba…" – tak żegnało Marcina Szarejko środowisko klubu.
Marcin, pamiętamy o Tobie!
Koleżanki i koledzy z redakcji
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!