To nie była wymarzona inauguracja sezonu dla Motoru Lublin. „Koziołki” nie miały najmniejszych szans w starciu z Betard Spartą Wrocław i poległy aż 35:55. Mikkel Michelsen przyznał, że liczył na więcej, ale jego zdaniem z tej porażki należy wyciągnąć pozytywy.
Duńczyk był jedynym zawodnikiem gości, który zdołał wywalczyć dwucyfrową zdobycz. Michelsen w pięciu startach zdobył 10 „oczek” i tylko raz ukończył wyścig bez punktów. Zawodnik Motoru przyznaje, że liczył na więcej. – Wydaje mi się, że mamy w tym sezonie solidny zespół, dokonaliśmy kilku wzmocnień. W zeszłym roku udało nam się dość dobrze spisać we Wrocławiu i właściwie to sądziłem, że uda nam się wypaść trochę lepiej. Ale to pierwszy mecz w sezonie, a chłopaki ze Sparty są na własnym torze niewiarygodnie szybcy – mówił Michelsen.
Lider Motoru przyznał, że nie wszystko ułożyło się po jego myśli. – Mój występ był przyzwoity, ale popełniłem błąd. Po moim drugim starcie zmieniłem motocykl – nie powinienem był tego robić, ale to tylko pierwszy mecz. Cieszę się, że to za nami, a teraz jedziemy dalej – mówił po meczu Michelsen. – Trochę szkoda, ale cieszę się, że wreszcie wróciliśmy do normalnego ścigania i sądzę, iż musimy dostrzegać w tym spotkaniu pozytywy, nie skupiać się na negatywnych rzeczach i skoncentrować się na następnym spotkaniu – dodał 25-latek.
Michelsen miał już kiedyś okazję ścigać się przy pustych trybunach Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu. – Mecz przypomniał mi trochę 2017 rok, kiedy ten stadion był krótko po modernizacji. Przyjechałem tu z Unią Tarnów, to był sparing, trybuny też były w zasadzie puste. Fajnie byłoby jednak zobaczyć kibiców z powrotem. W żużlu mamy świetnych fanów. Rok temu we Wrocławiu stadion był pełen i atmosfera była świetna przez cały mecz – mówił mistrz Europy.
źródło: mat. prasowe
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!