O sezonie w PGE Ekstralidze i w nowych barwach, FIM Speedway Grand Prix, ale i o…jedzeniu z Martinem Vaculikiem w rozmowie dla speedwayekstraliga.pl. Słowak został wybrany najlepszym zawodnikiem zagranicznym podczas Gali PGE Ekstraligi 2019, a ten rok na torach w Polsce i nie tylko, był jednym z najlepszych w jego wykonaniu.
Speedwayekstraliga.pl: – Indywidualnie za tobą udany sezon w PGE Ekstralidze. Czwarta średnia (2.319), najlepsze miejsce w klasyfikacji indywidualnej od 2014 roku, kiedy to zająłeś trzecią pozycję. Do tego byłeś najlepszym zawodnikiem Stelmet Falubazu. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie medalu z drużyną?
Martin Vaculík: – Dokładnie tak. Medal byłby fantastyczny, tak naprawdę tylko tego zabrakło. Cieszę się z mojej części indywidualnej. To był bardzo dobry sezon w moim wykonaniu, ale są też zawody drużynowe. Moim zdaniem drużyna z Zielonej Góry zrobiła niesamowity postęp. Rok temu była jedną nogą w Nice 1. LŻ, do tego poważna kontuzja Patryka Dudka, który nie mógł pomóc zespołowi. Wykonali ciężką pracę, żeby utrzymać się w PGE Ekstralidze. Później przyszedł prezes Adam Goliński, który zrobił kawał dobrej roboty w okresie transferowym i zapewnił to, że Stelmet Falubaz mógł poważnie walczyć o play-off. I to się udało. Patrząc na to, co było rok temu, a co jest teraz, to mało która drużyna zanotowała taki progres. Trzeba sobie zdać z tego sprawę. Dodatkowo przed fazą play – off wypadł nam ze składu Nicki Pedersen, który miał bardzo dobre wyniki. Teraz można gdybać, ale z nim mogłoby być inaczej. Moim zdaniem, to był bardzo dobry sezon.
– Czułeś, że na twoich barkach, także po kontuzji Pedersena, była większa odpowiedzialność?
– Nie czułem czegoś takiego. Są jeszcze pozostali chłopacy: Patryk Dudek, Piotr Protasiewicz czy Michael Jepsen Jensen. Także doszedł Martin Smolinski, który miał ciężką sytuację i zrobił wszystko, żeby nam pomóc. Tak to się rozłożyło, ale niestety nie udało się wejść do finału, ani zdobyć brązowego medalu. Trzeba szukać pozytywów, a z negatywów wyciągać wnioski, żeby było lepiej w przyszłości.
– W cyklu Grand Prix także zanotowałeś dobry wynik, nawet najlepszy odkąd tam startujesz (piąte miejsce – dop. red). Czujesz, że twoja dyspozycja się ustabilizowała i kibice będą widzieć ciebie w czołówce PGE Ekstraligi i FIM SGP w kolejnym roku?
– Co roku jestem innym zawodnikiem. Jeżeli się spojrzy na moją karierę, to od 2014 roku trzymam poziom. W GP bywa różnie, bo tam trzeba dojrzeć. Może jestem typem zawodnika, u którego delikatnie dłużej to trwa, ale dążę do celu. Pewnego dnia chcę być mistrzem Świata i dla tego celu robię wszystko. Każdego roku widać progres i to jest dobre oraz pozytywne. Czuję, że moja forma jest ustabilizowana, ale zdarzają się gorsze mecze. To jest sport i ja jestem wdzięczny za to, co jest. To także dotyczy kwestii PGE Ekstraligi – cenię sobie wygraną, a z każdego niepowodzenia wyciągam wnioski i zapominam o nich. Ważne, żeby wyeliminować to, co było problematyczne i nie powtarzać tych błędów.
– Za tobą także debiutancki sezon w barwach Stelmet Falubazu Zielona Góra. Jak podsumowałbyś jazdę w nowym klubie? Dodatkowo przechodziłeś z klubu „zza miedzy” czyli truly.work Stali Gorzów. Miałeś obawy przed sezonem, że mogłoby być ciężej z uzyskaniem wsparcia i sympatii zielonogórskich kibiców?
– Od pierwszego momentu, podczas prezentacji zespołu, miałem niesamowite przywitanie przez kibiców. Wtedy w amfiteatrze pamiętam były z dwa stopnie, ale było takie gorące wsparcie i atmosfera była tak elektryzująca, że wszystkie moje wahania czy niewiadome przeszły. Zrozumiałem, że nie ma żadnego problemu i kibice dawali mi oraz całej drużynie duże wsparcie przez cały sezon. Bardzo dobrze czułem się w Zielonej Górze. Dawno takiego czegoś nie miałem, że czułem dopływ energii i nowej chęci lub motywacji do jazdy. Cieszę się, że tam jestem i może był to mój najlepszy ruch w karierze.
– Zawody FIM SGP czy PGE Ekstraliga przyciągają tłumy kibiców. Patrząc na rundy m.in. na PGE Narodowym w Warszawie albo na MotoArenę w Toruniu, to musi to zawodnikowi dawać dodatkową motywację, prawda?
– U mnie to jest święto. Jak widzę pełny stadion kibiców w Warszawie albo w Toruniu czy Cardiff, to jest to spełnienie marzeń. My jesteśmy aktorami, którzy dają ludziom show. Staramy im się dostarczyć emocje. Z kolei te ich emocje dają nam „paliwo”, bo ich to interesuje, cieszą się i stają, kiedy są fajne mijanki. To jest nie do opisania i ciężko wytłumaczyć słowami.
– Ostatnio pojawiły się informacje, że pomagasz przy ustalaniu składu na 2020 rok. Czy w przyszłości widzisz siebie jako trener lub menedżer jakiegoś zespołu? Może prezes klubu, Martin Vaculik?
– Ja na pozycji trenera albo prezesa klubu? Ja mam nadzieję, że moja kariera jest daleka do końca i ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. (śmiech)
– Co teraz, po sezonie, masz zamiar robić? Odpoczynek czy ruszasz z przygotowaniami do kolejnego sezonu?
– Raczej odpoczynek, ale nie mam czegoś takiego, że mam jakieś fazy przygotowań. Od strony fizycznej, to trenuję non stop. Mam dni, kiedy nic nie robię, ale przez pięć z siedmiu dni jestem aktywny i ćwiczę. Od grudnia już wszystko będzie podporządkowane pod sezon 2020. To jest plan z trenerem, dieta, system działający jak w zegarku. Każdy dzień mam rozpisany, co i o której godzinie zrobić, a więc postępuję zgodnie z programem. W listopadzie pojadę z rodziną na wakacje, potem wracam i będę miał operację. Będą mi wyciągać płytki i śruby z kostki, którą miałem złamaną rok temu. Później dwa tygodnie rehabilitacji i działamy z przygotowaniami.
– Mówiłeś wcześniej na temat diety i jedzenia. Ograniczasz się z jedzeniem albo masz konkretne produkty, które spożywasz? Podobno możesz dużo jeść i nie ma to wpływu na sylwetkę…
– Trzymam się swojej diety na 90 procentach. Te 10 procent to czasem na pizze czy burgery. Bardzo lubię burgery, ale takie prawdziwe. Nie mam z tym problemu. Zazwyczaj mam wszystko wyważone, a ten jeden dzień to taki „cheat day”, że sobie pozwolę na coś innego, że jak jem później tylko zdrowo, to żeby organizm nie dostał szoku. (śmiech)
Źródło: speedwayekstraliga.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!