Australijczycy tegoroczne zmagania w Drużynowych Mistrzostwach Świata Juniorów zakończyli na półfinale. W Glasgow lepsi od nich okazali się Brytyjczycy. Tym samym młodzieżowców z Antypodów zabraknie w finale tej imprezy po raz pierwszy od 2015 roku.
Podopieczni Marka Lemona, tylko w pierwszej fazie turnieju stanowili zagrożenie dla zawodników Neila Vatchera. Później to Brytyjczycy wyraźnie odskoczyli, kończąc półfinał z aż 17-punktową przewagą nad głównymi rywalami. Opiekun Australijczyków podkreślił jednak, iż w jego kadrze przeważały nazwiska, nieznane w Europie wcześniej. – Brytyjczycy byli w tym półfinale bardzo dobrzy, jechali u siebie. Nie jestem zawiedziony, oczywiście chłopaki tak się czują, ponieważ mieli nadzieję na awans do finału w Danii. Znając jednak ich brak doświadczenia, powiedzmy głównie trzech z nich, którzy są dosyć nowi w tym towarzystwie, uważam, że pojechali całkiem dobrze. Byłoby miło awansować, jednak od początku wiedzieliśmy, że będą to dla nich ciężkie zawody – mówił o występie w Glasgow, Mark Lemon.
Od niedawna zmieniono przepis o użyciu w zawodach „Jokera”. Podwójna zdobycz punktowa byłaby możliwa, gdyby strata do liderów wynosiła 8 punktów przed 16. biegiem. Później tego manewru nie można było już zastosować. Z możliwości tej skorzystali natomiast Szwedzi w drugim półfinale, zdobywając dwa dodatkowe „oczka”. – W tym roku, aby skorzystać z „Jokera”, trzeba było mieć osiem punktów straty, a takiej sytuacji nie mieliśmy. Porównując te zawody z półfinałem w Rydze, nasze były znacznie bardziej wyrównane. Poziom drużyn był równiejszy. Oczywiście Niemcy mieli trochę kłopotów. Ogólnie startowały jednak trzy dosyć mocne zespoły w stawce, podczas gdy w Rydze była jedna dominująca drużyna, czyli Polacy. Lepszą z drugich ekip była Szwecja. Potrzebowaliśmy praktycznie samych drugich pozycji, dwadzieścia takich wyników to czterdzieści punktów (Szwedzi w Rydze wywalczyli 38 – przyp. red.). To spowodowało, że mieliśmy trochę trudniej. Sądzę, że prawdopodobnie jesteśmy następnym zespołem, który powinien znaleźć się w finale. Zasady są jednak takie, że w nim nie jesteśmy i trzeba się z tym pogodzić – dodał.
Odmłodzony skład nie zdołał wywalczyć awansu do sierpniowego finału w Outrup. Zawodnicy jednak, z racji na wiek, będą mogli spróbować swoich szans w juniorskim czempionacie drużynowym, również w przyszłym sezonie. Taką możliwość będą mieli choćby Jaimon Lidsey, Jordan Stewart, czy Kye Thomson. – Trójka z nich może wystąpić ponownie w tych zmaganiach w następnym roku. Cooper Riordan będzie wówczas już „za stary”. Jaimon, Jordan i Kye mają kolejny rok. Jest jeszcze również kilku młodych chłopaków w Australii. Prawdopodobnie, byliby na tyle dobrzy, żeby jechać w tych zawodach. Wybrałem jednak ten zespół, na podstawie występów w Indywidualnych Mistrzostwach Australii, które mieliśmy w styczniu. Niekoniecznie była to najlepsza piątka, nie miałem jednak możliwości porównania formy w Europie, dlatego tak wybrałem tą drużynę. Doświadczenie, które jednak zdobyli przy tej okazji, będzie ogromne, prawdopodobnie znacznie większe, jakie mogliby nabyć podczas jakiegoś startu w Australii – wyjaśnił.
W ubiegłych latach w kadrze młodzieżowej startowali zawodnicy, regularnie występujący na torach europejskich. Do poprzedniego roku byli to choćby Jack Holder, Max Fricke i Brady Kurtz, a wcześniej również Nick Morris, czy Darcy Ward. Tym samym to właśnie Australijczycy stanowili wówczas największe zagrożenie dla reprezentacji Polski, która zdobywa złote medale w DMŚJ od roku 2014. Różnica pomiędzy zawodnikami, którzy startowali w Glasgow, a tymi, którzy rywalizowali w poprzednich latach jest zatem widoczna. Niemniej jednak Lemon ma nadzieję, że będzie się ona zacierać, a udział w takich imprezach pozwoli się rozwijać jego juniorom. – Obecnie różnica między tymi poziomami jest duża. Mieliśmy świetną grupę młodzieżowców, którzy zakończyli występy w tej kategorii w zeszłym roku. Teraz mamy powiew świeżości. Jazda na różnych obiektach w kilku krajach nie stanowi dla nas różnicy. Jedyną zmianą dla nas jest to, że zaczęliśmy budowę drużyny we wrześniu ubiegłego roku. W tym czasie nie mieliśmy żadnego młodzieżowca w Europie, z tej kadry. Wielkim zaangażowaniem wykazał się Motocyklowy Związek Australii, abyśmy mogli wziąć udział w tych zmaganiach. Uważam, że powinniśmy wysyłać chłopaków na zawody tego typu, pomagając przy tym australijskiemu speedway’owi tak, aby nasi zawodnicy stali się czołowymi na świecie – podkreślił.
Na koniec zamieniliśmy kilka słów, nawiązując do wysokiej formy Dana Bewley’a w ostatnich tygodniach. Młody Brytyjczyk w półfinale w Glasgow zainkasował komplet 15 punktów. Nasz rozmówca ma okazję pracować z 19-latkiem w Belle Vue Aces, nie ma przy tym żadnych powodów do narzekań i komplementuje swojego podopiecznego z klubu w Manchesterze. – To interesujący talent, również wspaniały chłopak. Ma świetny styl i wielką przyszłość przed sobą. Nie widzę żadnych powodów, dla których miałby on nie powtarzać tych dobrych wyników. Bardzo przyjemnie pracuje się z nim w Belle Vue w ciągu ostatnich kilku lat. Tak naprawdę praca z Danielem to dla mnie przyjemność. To dobry chłopak, który naprawdę nieźle rokuje – zakończył rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Mark Lemon.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!