Na początku sezonu wydawało się, że zawiesił kevlar na kołku już na dobre, a jednak powrócił i udowodnił, że potrafi się ścigać. Marek Lutowicz podczas spotkania Ivestonu PSŻ Poznań z KSM-em Krosno zdobył 8 punktów i 3 bonusy.
Oczywiście o wysoki rezultat było nieco łatwiej niż zwykle, gdyż Wilki przyjechały do stolicy Wielkopolski w niepełnym, krajowym składzie. Mimo to wynik zarówno „Luty”, jak i Kevina Fajfera, trzeba uznać za bardzo dobry. Obaj regularnie stanowili zagrożenie dla seniorów drużyny gości. – No rzeczywiście występ niezły, ale prawdę mówiąc myślałem, że będzie jeszcze lepiej. W moim trzecim wyścigu jechałem drugi na 5:1 i niestety trafił się defekt. Na kolejny start wziąłem kolejny motor, ale ten już nie był tak dobrze spasowany i dojechałem do mety trzeci. Śmiem myśleć, że gdyby nie problem sprzętowy, to możliwy byłby nawet komplet z bonusikami! – ocenił młodzieżowiec Skorpionów.
Wspomniany defekt to jedna z najbardziej kuriozalnych sytuacji niedzielnego spotkania. W wyścigu ósmym Marek Lutowicz przez półtora okrążenia podróżował w spacerowym tempie na uszkodzonej maszynie, ale i tak zdołał dojechać do mety przed niedoświadczonym Konradem Stecem. Jak to wyglądało z jego perspektywy? – Odleciał mi wężyk od metanolu i przy okazji ucierpiał gaźnik. Motor zaczął słabnąć, wyprzedził mnie Mariusz Puszakowski, a potem już w ogóle zabrakło mi mocy i cieszę się, że w ogóle dojechałem i przywiozłem jedno oczko. Ostatecznie zdobyłem jedenaście płatnych punktów, więc parę groszy od prezesa dostanę za ten mecz. Nie myślałem jeszcze, na co dokładnie przeznaczę wypłatę, ale w warsztacie czeka długa lista rzeczy do dokupienia, więc na pewno będą to inwestycje w sprzęt! – zapowiedział popularny „Luta”.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!