Podczas – być może – ostatnich domowych zawodów w tym sezonie Marcel Kajzer zdobył czysty komplet punktów i idealnie podsumował bardzo dobrą w swoim wykonaniu rundę zasadniczą. Żużlowiec nie popada jednak w hurraoptymizm, zdając sobie sprawę z klasy rywala. Już myśli za to o następnym, dużo ważniejszym meczu.
Rok 2017 w wykonaniu zawodnika ówczesnej Naturalnej Medycyny PSŻ był bardzo przeciętny. Zakończył go ze średnią biegopunktową 1,350, a niżej od niego w statystykach 2. Ligi Żużlowej znalazło się tylko pięciu sklasyfikowanych seniorów. Dlatego popularny „Dziki” śmiało może być uznawany za jedno z największych pozytywnych zaskoczeń obecnego roku. Wynik 1,959 punktu na bieg i to pomimo ciągłej jazdy z mało korzystnym numerem startowym świadczy o tym doskonale. Świetna postawa i duże zaangażowanie kapitana Skorpionów nie umknęły uwadze kibiców, którzy nie wyobrażają sobie przyszłorocznego składu bez jego osoby, a po meczu długo celebrowali zwycięstwo razem z samym zawodnikiem.
A jak Marcel Kajzer zapatruje się na swój pierwszy komplet w żółto-czarnych barwach? – Jedzie się tak, jak przeciwnik pozwala, a dzisiaj pozwolił na dużo. Wiadomo, że fajnie się zdobywa komplet, no ale jednak mogłoby to być przeciw trochę mocniejszemu składowi. Cieszę się, że drużyna wygrała. W zasadzie od początku zakładane było, że to mogą być zawody do jednej bramki. Teraz przed nami najważniejsze zawody sezonu w Opolu i zrobimy wszystko, żeby tam odnieść sukces. A czy Kolejarz na to pozwoli, tego się dowiemy w niedzielę – podsumował główny zainteresowany.
Oprócz klasy rywala, o której wspomniał Kajzer, pełnię szczęścia nieco może zakłócać fakt, że był to mały komplet 12 punktów w 4 startach. Wszyscy seniorzy Ivestonu PSŻ pojechali o jeden lub dwa biegi mniej, za to juniorskie trio Lutowicz-Fajfer-Adamczewski otrzymało po pięć szans na głowę. Taką strategię przyjęli sami żużlowcy, czy może był to odgórny przykaz? – Decyzję podjął zarząd, a przynajmniej ja taką informację dostałem. Aczkolwiek ja i tak zakładałem, że przy takiej klasie rywala młodzi zaliczą dodatkowe występy. Byłem przygotowany na to, że przy szybko rozstrzygniętym meczu pojadę cztery razy, zresztą podobnie było w Rzeszowie. Ale nie mam o to żadnych pretensji, bo tak po prostu musiało być. Trzeba szanować pieniądze zarządu. Niektórym wydaje się, że jazda niepełnym składem to jakieś odpuszczanie z naszej strony, ale lepiej trochę się oszczędzić w mniej ważnym momencie po to, by później było lepiej. Oczywiście rozumiem punkt widzenia kibiców, ale z perspektywy władz klubu to jedyna słuszna decyzja i należy ją uszanować – podkreślił Marcel Kajzer.
Sezon w Polsce powoli dobiega końca. W przypadku Ivestonu PSŻ Poznań gwarantowane jest jeszcze tylko jedno spotkanie. W niedzielę Skorpiony zmierzą się na wyjeździe z OK Kolejarzem Opole o awans do czołowej czwórki 2. Ligi Żużlowej. Przegrany zespół zakończy już zmagania w 2018 roku, natomiast zwycięski najprawdopodobniej trafi w półfinale na Stal Rzeszów. Biorąc pod uwagę siłę dream teamu z Podkarpacia, zarówno PSŻ, jak i Kolejarz nie będzie faworytem i najprawdopodobniej odpadnie z gry po zaledwie dwóch kolejnych meczach. W takich okolicznościach coraz więcej żużlowców będzie szukać pojedynczych okazji na jazdę w postaci zagranicznych turniejów.
Inną strategię przyjmuje natomiast Marcel Kajzer, który w lokalnych wydarzeniach z całej Europy bierze udział również w szczycie sezonu. Przykładowo dzień przed meczem z Krosnem rywalizował w turnieju Karl-Heinz Podeyn-Pokal w niemieckim Ludwiglust. – Jadę wszędzie, gdzie to możliwe, ponieważ w II lidze jest mało tych zawodów. Już mam zaplanowany jakiś kolejny turniej w Niemczech i jeszcze inny, ale z głowy to nawet nie pamiętam, gdzie to się odbywa. Przygarniam każdy start, który daje szansę na to, że koszty w jakimś stopniu mi się zwrócą, i to procentuje. Przykładowo gdybym nie miał startu wczoraj w Niemczech, to dziś nie zrobiłbym kompletu, bo przy okazji tamtego występu okazało się, że jeden z moich silników wymaga już naprawy. Dzisiaj jechałem na innej bardzo dobrej jednostce, którą mam od pana Ryszarda Kowalskiego. Chciałbym mu za nią bardzo serdecznie podziękować. W tym sezonie naprawdę nie mam problemów ze sprzętem, tak naprawdę wszystko zależy ode mnie, i to cieszy – zakończył popularny „Dziki”.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!