Nie udało się mistrzowi świata z 2017 roku obronić tytułu i zgarnąć drugiego z rzędu złota. Australijczyk - Jason Doyle musiał zadowolić się dopiero siódmym.
W erze Speedway Grand Prix tylko Tonyemu Rickardssonowi i Nickiemu Pedersenowi udało się obronić tytuł. Doyle, jak widać podobnie do niejednego żużlowca w jego sytuacji, nie miał najłatwiejszego czasu w roli mistrza. Siódme miejsce w klasyfikacji generalnej to jednak niejako porażka australijskiego czempiona, który zanotował ledwie dwa satysfakcjonujące występy.
– W zeszłym roku chciałem się tym cieszyć, ale kompletnie się to nie udało. Nałożyłem na siebie mnóstwo presji. Sprawy nie szły zgodnie z planem. To była wielka lekcja i w tym czasie dowiedziałem się o wiele więcej niż w czasie ostatnich trzech albo czterech lat. Nie lubiłem nowego siebie, gdy trzeba było próbować być tym liderem, mistrzem świata. Z presji wiele się nauczyłem – wspomina Doyle cytowany przez serwis speedwaygp.com.
Samo odnalezienie się w nowej roli okazało się czasochłonne. – Nie dorastałem będąc w centrum zainteresowania – dodaje. – Trudno było być Jasonem Doylem, mistrzem świata i jednocześnie Jasonem Doylem, czołowym żużlowcem. Zawsze byłem na uboczu i nigdy nie byłem tak sławny na żużlowej scenie. Wydaje się, że właśnie z tym najtrudniej było sobie poradzić – mówi.
Osiągnięty przez żużlowca sukces oznaczał także większe zainteresowanie jego osobą. – Pełno ludzi chce rozmawiać i nawiązywać kontakt przed zawodami. Nie jestem typem człowieka, któremu to pasuje, bo koncentruję się i przygotowuję do mojej pracy. To nie jest tak, jak w każdej innej pracy, że można sobie po prostu pogadać z innymi, zrobić przy tym swoje i to zrobić na 100 procent. Jestem takim człowiekiem, który musi przysiąść i dokładnie przemyśleć, co mam zamiar zrobić w tych zawodach. Czasami inni mogą myśleć przez to, że jestem arogancki i nie chcę rozmów. Taki jednak po prostu jestem i byłem przez ostatnie 10 lub 15 lat, gdy jeżdżę na żużlu. Wydaje mi się, że musiałem to wyjaśnić wielu ludziom, bo nie widzą zawodników od tej strony. Na żużlu ma się to bardzo duże szczęście, że można mieć bliski, osobisty kontakt z zawodnikami. Nie jest tak w innych najważniejszych sportach motorowych – powiedział Doyle.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!