Greg Hancock uważa, że uporał się już w problemami sprzętowi, które dotykały go w 2017 roku i czuje się gotowy do jazdy. W sobotę Amerykanina będziemy mogli oglądać na PGE Narodowym, podczas pierwszej rundy cyklu Speedway Grand Prix.
Czterokrotny mistrz świata z roku 1997, 2011, 2014 i 2016, podkreśla, że wraz ze swoim teamem znaleźli przyczynę niepowodzeń w minionym sezonie. – Czasami, gdy jeździ się przez cały czas, to można wpaść w pewne samozadowolenie. Wtedy trzeba zareagować, upewnić się, że wszyscy w teamie idą w tym samym kierunku. Znaleźliśmy jedną lub dwie rzeczy, które na pewno osłabiały osiągi. Niekiedy jako zawodnik, trzeba sięgnąć samemu do skrzynki z narzędziami i nad czymś popracować. W końcu doszliśmy do sedna problemu, który sprawiał trudności od pewnego czasu. Teraz motocykle są w dobrym stanie, ja jestem w dobrym stanie i wszyscy jesteśmy gotowi do jazdy. Brakowało mi tego szumu, więc gdy już wróciłem na tor, założyłem kask i wsiadłem na motocykl, to znalazłem się jakby w innym stanie. Niczego więcej nie było mi trzeba – powiedział Hancock.
Amerykanin wraca do walki w cyklu Grand Prix po kontuzji odniesionej w ubiegłym roku. Hancock ostatni raz w walce o IMŚ wystąpił podczas Grand Prix Czech w Pradze. Z dalszej rywalizacji był zmuszony się wycofać ze względu na problemy związane z barkiem. – To miłe uczucie, gdy wraca się z powrotem. Miło jest znowu usłyszeć coś od ludzi, bo gdy wypada się z gry, to całkiem szybko jest się zapomnianym. Wtedy, kiedy wracasz, nagle znowu jesteś z powrotem w grze i każdy chce ci zadać pytania. To zabawne, jak to działa! Jestem podekscytowany, mam za sobą pięć lub sześć zawodów i jest to całkiem dobra rozgrzewka, szczególnie w porównaniu do sytuacji przed kilku lat, gdy mieliśmy Grand Prix zanim w ogóle jeździliśmy. Jestem gotów do jazdy. W pełny czujny i w całkiem niezłej sytuacji.
Źródło: speedwaygp.com
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!