Niewiele zabrakło, aby wtorkowy półfinał Brązowego Kasku trwał równe cztery godziny. Przyczyną takiego stanu rzeczy była niewyobrażalna wręcz liczba upadków.
Zaledwie pięć z dwudziestu gonitw rundy zasadniczej udało się ukończyć w czteroosobowym składzie. W pozostałych przypadkach jeden (lub kilku) z młodzieżowców nie dojeżdżał do mety z powodu upadków, względnie po wcześniejszym zapoznaniu się z torem zdążył już wycofać się z półfinału Brązowego Kasku. Rekordowy pod tym względem był wyścig dwunasty, w którym wykluczona za powodowanie kolejnych przerw była… trójka zawodników! W ostatniej powtórce wystartował sam Mateusz Błażykowski, który w spacerowym tempie, ale jednak dojechał po trzy punkty.
Taka sytuacja nie do końca dziwi trenera miejscowej drużyny. Mirosław Berliński podkreśla, że najmłodsi żużlowcy (a tacy przecież startują w Brązowym Kasku) bardzo często mają problemy na owalu przy ulicy Zawodników. – Wszystkie wykluczenia, które miały miejsce podczas tych zawodów wynikały z braku umiejętności poszczególnych zawodników. Niektórzy z nich jeździli na tym torze po raz pierwszy. Nasz gdański tor nie wybacza przymykania gazu. Tutaj trzeba jechać bardzo technicznie – mówi szkoleniowiec Wybrzeża, cytowany przez oficjalną stronę swojego klubu.
Łącznie zawodnicy do lat 19 uzbierali we wtorek w Gdańsku czternaście wykluczeń i dwa upadki niepowodujące przerwania wyścigu, a w dodatku pięć razy zdarzyło się, że z powodu braku chętnych do jazdy któreś pole startowe pozostawało puste. Niechlubnymi rekordzistami zostali młodzieżowcy Arged Malesa TŻ Ostrovii Ostrów Wlkp. Sebastian Szostak do jednego biegowego zwycięstwa dorzucił… cztery wykluczenia. Natomiast Kamil Nowacki po dwóch nieukończonych wyścigach zrezygnował z dalszej jazdy. Na trenerze gdańszczan takie liczby nie robią większego wrażenia. – Muszę przyznać, że w latach poprzednich coś takiego już mi się przytrafiło. Coś pamiętam, ale żużel to już jest taka dyscyplina, w której trzeba sobie umieć radzić również na takim torze. Niektórym zawodnikom trochę tego brakowało, a później sami przyznawali, że popełniali błędy. Dzięki temu zdobyli kolejne doświadczenie – podsumowuje Berliński.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!