W minioną niedzielę Moje Bermudy Stal Gorzów przegrała pierwszy w tym sezonie mecz. Na Stadionie Olimpijskim wyraźnie lepsi byli wrocławianie. Czego zabrakło, jakie są wnioski po spotkaniu - o tym mówi w rozmowie z naszym portalem, menadżer Stanisław Chomski.
Spartanie w niedzielnym hitowym spotkaniu PGE Ekstraligi nie pozostawili złudzeń niepokonanej do tamtej pory Stali Gorzów. To dopiero pierwsza porażka "żółto-niebieskich", czego więc tym razem zabrakło? – Gdyby każdy wiedział, czego zabrakło, to tak naprawdę byśmy tego meczu nie przegrali. Pojechaliśmy do zespołu, który ostatnie dwa mecze jedzie bardzo dobrze. My też byliśmy na fali, a to spotkanie było hitem kolejki. Zabrakło wszystkiego po trochu, głównie skuteczności i zdobywania punktów, a na to się składa dyspozycja dnia i dopasowanie sprzętu. To wszystko leży w gestii zawodnika. Możliwe, że sprzęt który zabrali do Wrocławia się akurat nie nadawał na ten tor – tłumaczy w rozmowie ze speedwaynews.pl Stanisław Chomski.
Można było odnieść wrażenie, że gorzowianie "odczytali" tor na Olimpijskim dopiero w piętnastej gonitwie, kiedy bez większych problemów zdołali pokonać niezawodnych tego dnia Janowskiego i Czugunowa. Jak do tego odnosi się menadżer Stali? – Tor odczytali wszyscy. Był robiony na naszych oczach. Szykowano go przez cały dzień i w związku z tym był bardzo dobrze przygotowany. Decydowały niuanse. Jest start, zabrakło szybkości na trasie, może trochę cwaniactwa. Gospodarze byli bardzo dobrze spasowani i nie pomylili się ani razu. Dlatego wygrali. Jedyne słabe ogniwo wrocławian w tym meczu to para juniorska. Natomiast swoje punkty przywiózł Przemysław Liszka, który to uzupełnił – ocenia Chomski.
In plus w szeregach Stalowców zaprezentował się Wiktor Jasiński. Po świetnych występach w Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów, pokazał pazur w trudnym spotkaniu przeciwko Sparcie. – Akurat Wiktor ma charakter wojownika. Świetna dyspozycja dnia sprawiła, że mógł tą swoją skuteczność dobrze zaprezentować. Brawa też się należą dla Kamila Nowackiego, który po kontuzji i prawie trzytygodniowej przerwie, po jednym treningu przywiózł ważne punkty w biegu młodzieżowym.
Skuteczności zabrakło natomiast u pozostałych zawodników. Żadnego "oczka" do mety nie dowiózł Marcus Birkemose. Czy menadżer Stali po tym meczu wie już, czy następnym razem stawiać dalej na Duńczyka, czy jednak na Rafała Karczmarza? – Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tym zawodnikom trudno jest zapewnić odpowiednią politykę startową poza naszą ligą. Rozgrywki w niektórych ligach są zawieszone. Patrząc na ich potencjał, mają za mało jazdy i my nie możemy skreślić jednego lub drugiego. Poza tym w przypadku kontuzji, trzeba mieć kogoś w zastępstwie na tę pozycję. To nie jest jakiś wielki dylemat, ale jeżeli ci zawodnicy nie będą mieli cyklicznej jazdy, to żaden z nich może nie osiągnąć tego wyniku dla drużyny – tłumaczy Stanisław Chomski.
Szkoleniowiec Stali nawiązał przy okazji do możliwości startów Rafała Karczmarza i Marcusa Birkemose w drugoligowym specHouse PSŻ Poznań. – Mamy regulamin, jaki mamy. Ci zawodnicy, myśląc o skutecznej rywalizacji w PGE Ekstralidze, powinni przynajmniej startować na „zapleczu”, czyli w pierwszej lidze. Druga liga to odrobinę za mało. Czy byliby chętni na nich? Tego nie wiem, ale niestety tak czy siak regulamin nie pozwala na takie wypożyczenie – dodaje na zakończenie.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!