Po sobotnim występie w Cardiff z pewnością potwierdziło się jedno – Principality Stadium to miejsce, które bardzo służy Bartoszowi Zmarzlikowi. Aktualny lider cyklu Speedway Grand Prix startował tam po raz czwarty i ponownie zameldował się w finale, kończąc zmagania na 3. miejscu, z 15 punktami na koncie.
Tym samym ma on 100% skuteczności, jeśli chodzi o obecność w decydującym biegu turnieju, rozgrywanego w stolicy Walii. Wcześniej w sezonie 2016 zajął tam również trzecią lokatę, rok później ukończył zmagania jedną pozycję niżej, aby w 2018 świętować zwycięstwo. To magiczne miejsce zatem wyraźnie mu służy. – Osiągnąłem kolejny, niezły wynik punktowy w Cardiff. Jestem zadowolony, bo w ostatnich trzech rundach (po Teterow i Vojens – przyp. red.), za każdym razem znajdowałem się na podium, więc to naprawdę mega wynik. Każdy finał i każde podium w Grand Prix jest mega uczuciem. Jestem zadowolony, bo za mną ciężkie weekendy – mówił, po turnieju w stolicy Walii, zmęczony, ale szczęśliwy Bartosz Zmarzlik.
Jaka jest zatem recepta najlepszego z Polaków w tegorocznym cyklu, na osiąganie tak dobrych wyników na Principality Stadium? – Plus minus trzymamy się pewnych ustawień. Na ostatnie biegi w tym turnieju już jednak jechałem całkowicie inaczej. Ja dosyć lubię małe tory. Akurat tak wychodzi, z czego mogę się cieszyć – dodał.
W rundzie zasadniczej turnieju Zmarzlik na swoim koncie zapisał 11 punktów. Po trzecim miejscu w pierwszym biegu, dwukrotnie wygrał, a następnie w czerwonym kasku przywiózł jeden punkt i ponownie z tego samego pola startowego zwyciężył w piątym starcie. Zarówno przed swoim półfinałem, jak i finałem wybierał pierwszy i ponownie – jak w Vojens – postawił na miejsce najbliżej krawężnika. W półfinale przyniosło to efekt, w finale dwóch rywali było ostatecznie na mecie wcześniej niż on. – Przed finałem wprowadziłem jedną zmianę, może niepotrzebnie. Gdybym jednak nie spróbował, to bym nie wiedział. Czułem, że w półfinale było nieźle, ale chciałem, aby było jeszcze lepiej. Wyszło natomiast może trochę gorzej. W sumie nie ma sensu już o tym nawet rozmawiać. Taka była decyzja, uznaliśmy ją za słuszną. Podjęliśmy ją, tak zrobiliśmy i jestem zadowolony z miejsca na podium – zaznaczył.
Do końca zmagań o tegoroczne Indywidualne Mistrzostwo Świata pozostała jedna runda zmagań. Lidera klasyfikacji generalnej cyklu czeka na toruńskiej Motoarenie obrona 7-punktowej przewagi nad Emilem Sajfutdinowem, który w Cardiff odrobił do Polaka dwa „oczka”. Sam zainteresowany nie chciał się rozwodzić, czy dystans ten jest dla niego odpowiedni. – Siedem punktów to dużo, czy mało? To Wy jesteście specjalistami, ja jestem od jazdy (śmiech) – odpowiedział. Chwilę później dodał, że na decydujący o tytule mistrzowskim turniej, będzie przygotowywał się, jak do każdej odsłony serii. – Zobaczymy. Do następnej rundy są jeszcze dwa tygodnie. Będziemy się przygotowywać i jedziemy na Toruń (uśmiech). Przed tymi zawodami będzie to wyglądało tak, jak zawsze, przed każdym poszczególnym turniejem. Tok jest taki sam – zakończył, trzeci zawodnik tegorocznego turnieju o Grand Prix Wielkiej Brytanii, Bartosz Zmarzlik.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!