Adrian Cyfer w listopadzie związał się ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk i już za kilka dni oficjalnie zadebiutuje w nowych barwach podczas wyjazdowego meczu Nice 1. Ligi Żużlowej w pierwszej stolicy Polski - w Gnieźnie.
Wychowanek Stali Gorzów trafiając do Zdunek Wybrzeża Gdańsk na papierze skazywany był na walkę o z Joelem Klingiem. Pewniakami wydają się być Mikkel Bech, Kacper Gomólski oraz Krystian Pieszczek, zaś przy angażu Jacoba Thorssella to właśnie między Cyferem i Klingiem ma się rozstrzygnąć kto zajmie miejsce piątego seniora. Na chwilę obecną po kontuzji byłego już zawodnika m.in. Falubazu Zielona Góra jest nieco większy komfort psychiczny. Ale i do czasu, o czym rozmawialiśmy z Adrianem Cyferem.
Konrad Cinkowski, speedwaynews.pl: Rozmawiamy po treningu punktowanym w Częstochowie, w którym to zdobyłeś sześć punktów z bonusem. Jak możesz podsumować ten wtorkowy sprawdzian w swoim wykonaniu?
Adrian Cyfer, żużlowiec Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Trzy pierwsze biegi jechałem na silniku świeżo po serwisie, który nie był w planach, by zabierać go na inauguracyjny mecz w Gnieźnie. Postanowiliśmy go sprawdzić tutaj, ale nie sprawdził się on, strasznie się na nim męczyłem. Na ostatni start wsiadłem na silnik ligowy i różnica była znacząca. Mogę powiedzieć, że już wszystko wiem i teraz pozostaje się skupiać na samym sobie.
– Bardzo szybko wyjechałeś w tym roku na tor, bowiem w połowie lutego. Kiedyś trener Mirosław Berliński przyznał, że tobie to było potrzebne, by zregenerować głowę po tym, co się działo u Ciebie i w twoim klubie rok temu.
– Być może było to spowodowane też tym, że po słabszym sezonie w Pile chciałem bardzo o tym zapomnieć i znów poczuć frajdę z jazdy. 16 lutego byłem już na torze, a głównie skupiałem się na tym, aby bawić się tym żużlem i tak jak mówiłem, aby poczuć frajdę. Zrealizowałem ten plan i później zaczęły się sprzęty testu, treningi, sparingi i teraz jedziemy typowym schematem przygotowań.
– Poruszyliśmy temat związany z głową, więc zapytam o obecną twoją sytuację. Na dzień dzisiejszy po kontuzji Jacoba Thorssella masz pewne miejsce w składzie drużyny z Gdańska, lecz gdy Szwed wróci do ścigania to zacznie się najpewniej rywalizacja pomiędzy Tobą i Joelem Klingiem. Gdzieś z tyłu twoich myśli to wszystko siedzi?
– Na pewno tak, ale gdzieś staram się tym nie zaprzątać głowy. Chcę się skupić na tych pierwszych spotkaniach i występach, a czy będzie ta walka czy nie to trener Berliński zadecyduje. Moim zadaniem jest zrobić wszystko, by pojechać jak najlepiej i być mocnym punktem drużyny.
– Informacje o kontuzji Jacoba ogólnie jakoś wpłynęła na was jako drużynę? Teoretycznie to dla Wybrzeża osłabienie, lecz patrząc na waszą obecną dyspozycję to macie dość wyrównaną piątkę seniorów.
– Zgadza się. Można powiedzieć, że w jakimś stopniu na pewno to na nas wpłynęło, choć dosyć późno się o tym dowiedzieliśmy. Myśleliśmy, że ten uraz nie jest poważny i Jacob bardzo szybko do nas wróci. Te sparingi były po to, abyśmy się zgrali jako zespół i myślę, że to zdało egzamin. Musimy się skupić na tym, co jest teraz.
– Jeszcze jakieś plany na przedligowe przygotowania czy zostały już tylko treningi w Gdańsku?
– Trening w Gdańsku, bowiem sparing z Włókniarzem u nas odwołano. Będziemy przygotowywać się sami i zaczynamy Nice 1. Ligę Żużlową.
– Co sądzisz o pomyśle powołania Mistrzostw Par Klubowych I Ligi oraz o tym, iż będą to niejako eliminacje do Mistrzostw Polski Par Klubowych?
– Szczerze mówiąc to… pierwsze słyszę (śmiech), bo byłem tak skupiony na przygotowaniach, że gdzieś nie śledziłem tak mocno kalendarza. Uważam to jednak za dobry pomysł, bowiem jesteśmy niejako podzieleni na kategorie, a najlepszy pojedzie w finale Mistrzostw Polski Par Klubowych. Będzie się trzeba "spiąć" na te zawody i pojechać jak najlepiej to możliwe.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!