Drużna łódzkiego Orła zdecydowanie była jednym z najbardziej zaskakujących punktów sezonu 2020. Nikt bowiem nie spodziewał się aż tak dobrej dyspozycji podopiecznych Adama Skórnickiego, dzięki której znaleźli się oni na tegorocznym podium rozgrywek pierwszoligowych.
Aby przejść jednak do analizy minionego sezonu powinniśmy na chwilę cofnąć się w czasie do 2019 roku. Wtedy to drużyna prowadzona ówcześnie przez Lecha Kędziorę zajęła ostatnie miejsce w tabeli i brała udział w barażach o pozostanie w 1 LŻ. Rozgrywali je z zespołem z Poznania. Mecz w stolicy Wielkopolski wygrali zaledwie trzema punktami, a ten u siebie – dziesięcioma. Choć udało im się pozostać w lidze nikt nie brał pod uwagę tego jak wielką siłą będą kilka miesięcy później. Początkowo w klubie nie dokonała się zbyt wielka rewolucja kadrowa, a kibice nie byli zadowoleni z tego co dzieje się w klubie.
Pierwsze kolejki sezonu 2020 również nie dawały nadziei na coś więcej niż środek tabeli. Wygrana z Lokomotivem, następnie dwa przegrane mecze z Bydgoszczą i Toruniem, i kolejna wygrana. Zapowiadało się, że sezon będzie w kratkę. Osiem zwycięstw, jeden remis i pięć przegranych co złożyło się na 22 punkty uzyskane w tabeli i trzecie miejsce w lidze.
Ważnym elementem tegorocznego triumfu Orła Łódź była ich domowa twierdza. Łódzka MotoArena uległa w tym roku jedynie drużynie z Bydgoszczy, choć i tak nie do końca bowiem mecz zakończył się remisem.
W tym sezonie bardzo dobrze prezentowało się trzech Polaków z kadry Adama Skórnickiego. Norbert Kościuch, Marcin Nowak oraz Daniel Jeleniewski. Dwóch pierwszych może pochwalić się średnią biegopunktową na poziomie powyżej 1,8 punktu, natomiast ten ostatni zdobywał 1,723 na bieg. Choć żaden z nich nie był faktycznym liderem Orła pokazywali się jako solidna druga linia drużyny, a w niektórych chwilach rzeczywiście przewodzili drużynie jak na przykład mecz z Ostrovią, w którym Marcin Nowak zdobył 12 punktów.
Kolejnym mocnym elementem drużyny był pewien Australijczyk. Rohan Tungate, bo o nim mowa był tym, który wyrwał Chrisowi Holderowi trzecie miejsce w tabeli najlepszych zawodników eWinner 1 Ligi Żużlowej, dzięki czemu nie dopuścił do tego by to trzech torunian znalazło się na podium. W 69 biegach zdobył on 149 punktów, co daje nam średnią 2,348 punktów na bieg. Obok niego w pierwszej dziesiątce, a dokładnie na miejscu ósmym znalazł się Aleksandr Łokotajew. Rosjanin może pochwalić się dorobkiem 109 punktów w 54 biegach i średnią biegopunktową na poziomie 2,111.
Ciężko doszukiwać się tak naprawdę słabych punktów w drużynie, która pojechała powyżej oczekiwań. Jednak jeżeli spojrzymy na drużynę Orła, tak, jakbyśmy chcieli by od początku walczyła o najwyższe cele i do tego miałaby być wystawiona wtedy na pewno zwrócilibyśmy uwagę na dwie sprawy.
Po pierwsze: zbyt szeroka kadra. Od początku sezonu Orzeł miał w swojej kadrze dziewięciu seniorów i trzech juniorów. Do tego w trakcie sezonu do kadry doszedł jeszcze wypożyczony z Fogo Unii Leszno Brady Kurtz. Tak szeroka kadra, choć przydatna w razie niedyspozycji któregoś z zawodników może rodzić konflikty natury tego, kto zostanie od składu odsunięty, a kto będzie w nim regularnie jeździł, lub też kto będzie jeździł na zmianę. Podobną sytuację obserwowaliśmy w tym roku np. w Motorze Lublin w przypadku polskich seniorów, czy też w ROWie Rybnik. Dla żadnego z tych klubów, takie rozwiązanie nie skończyło się dobrze i nie przyniosło założonych efektów.
Po drugie: juniorzy. Niestety formacja juniorska Orła pozostawiała wiele do życzenia. Najlepszy z trójki okazał się Piotr Pióro, który uzyskał średnią biegopunktową jedynie na poziomie 0,907 zdobywając w tym sezonie 35 punktów w 43 biegach. Aleksander Grygolec odjechał w tym sezonie 26 biegów, w których zdobył łącznie 14 punktów (średnia: 0,692). Natomiast zdobywając w 16 biegach 6 punktów, ostatnie miejsce zajął Mateusz Dul, ten dorobek wskazuje na to, że zdobywał on 0,375 punktu na bieg. Tak słabe wyniki formacji juniorskiej podkreślają jeszcze bardziej siłę seniorów tej drużyny, jednak aby walczyć o najwyższe cele trzeba być mocnym w każdym aspekcie.
Patrząc na to jak dużym zaskoczeniem była forma Orła Łódź w sezonie 2020 ciężko jakkolwiek prognozować co będzie działo się z tą drużyną w przyszłym sezonie. Czy uda im się w końcu awansować do PGE Ekstraligi? Czy może powrócą oni do formy z 2019 roku? Niedługo rozpocznie się okno transferowe, po którym będziemy mogli wstępnie prognozować układ tabeli w sezonie 2021 jednak drużyna z Łodzi jest przykładem, że takie prognozy to jedynie nasza zabawa, a wszystko zweryfikuje tor.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!